Jak w debiucie wypadł Cameron Gliddon?

WP SportoweFakty / Rafał Sobierański
WP SportoweFakty / Rafał Sobierański

"Przyzwoicie, ale za dużo podaje i kreuje kolegów" - takie są pierwsze wnioski po debiucie Camerona Gliddona w barwach AZS-u Koszalin. Od Australijczyka wymaga się, by wziął na siebie nieco większy ciężar za zdobywanie punktów.

Cameron Gliddon trafił do AZS-u w miejsce Devona Austina i Ra'Shada Jamesa, którzy zostali wyrzuceni z klubu, po tym, jak na jeden z treningów przyszli pod wpływem alkoholu. Australijczyk był kontraktowany do roli strzelca. To on ma dostarczać punktów zespołowi Davida Dedka.

W debiucie nie pokazał się jednak z najlepszej strony pod tym względem. Co prawda zawodnik spędził na parkiecie prawie 34 minuty, to w tym czasie oddał zaledwie pięć rzutów z gry. To zdecydowanie za mało jak na snajpera, gracza, który ma być najlepszym punktującym w drużynie.

Słoweński szkoleniowiec AZS-u liczy, że koszykarz w następnym spotkaniu zmieni swoje nastawienie i bardziej przestawi się na rzucanie, niż kreowanie kolegów i szukanie im wolnych pozycji.

- Myślę, że Cameron musi brać na siebie większą odpowiedzialność w ataku. On jest typowym strzelcem, więc jego zadaniem jest zdobywanie punktów. W sobotnim meczu za często kreował pozycje dla kolegów. To nie jest jego rola. Uważam, że w następnym meczu będzie już inaczej się prezentował - ocenia David Dedek.

Dla Gliddona był to pierwszy mecz w europejskiej koszykówce. Do tej pory występował on w Stanach Zjednoczonych i Australii. Musi upłynąć trochę czasu, zanim dostosuje się do nowych warunków.

- Cameron nie jest przyzwyczajony do tego, że w Polsce stawia się tyle ruchomych zasłon. Często nie wiedział, jak się przez nie przedostać, a jego obrońca w tym momencie był już na wolnej pozycji. Musi się do tego przyzwyczaić - dodaje Słoweniec.

Gliddon do Koszalina trafił z zespołu Cairns Taipans. W sezonie 2015/2016 koszykarz przeciętnie notował 13,5 punktów, 2,3 asyst i 4,2 zbiórek w 28 spotkaniach.

Komentarze (0)