Maciej Kwiatkowski: San Antonio Spurs, czyli przebudowa z mistrza w mistrza

AFP / LaMarcus Aldridge i Kawhi Leonard to dwaj nowi liderzy San Antonio Spurs
AFP / LaMarcus Aldridge i Kawhi Leonard to dwaj nowi liderzy San Antonio Spurs

Kawhi Leonard stał się jednym z pięciu najlepszych graczy NBA i San Antonio Spurs jako druga drużyna w tym sezonie zapewnili sobie awans do play-off. Do połowy kwietnia Spurs jeszcze trzykrotnie zmierzą się z Golden State Warriors.

Jak mówi znane już powiedzenie w życiu można być pewnym tylko trzech rzeczy: podatków, śmierci i San Antonio Spurs. W środę drużyna Gregga Popovicha po raz 19 z rzędu zapewniła sobie awans do play-off.

W tym czasie Spurs 5-krotnie sięgali po mistrzostwo NBA, a obecny sezon może być ostatnią szansą, aby raz jeszcze zdobyła je najbardziej zwycięska "Big 3" w historii ligi, czyli Tim Duncan, Manu Ginobili  i Tony Parker. W tym momencie Spurs są już jednak drużyną, w której więcej zależy od dwóch innych, młodszych graczy.

Na przestrzeni pięciu ostatnich lat Spurs zachowali swoje miejsce w gronie najlepszych, równocześnie przebudowując się pod kątem przyszłości. Wszystko dzięki pozyskaniu z nr 15 Draftu 2011 Kawhi'a Leonarda i sprowadzeniu latem ubiegłego roku LaMarcusa Aldridge'a. To sprawia, że nawet gdy odejdą powoli kończący kariery Duncan i Ginobili, Spurs pozostaną w gronie faworytów do tytułu co najmniej do końca tej dekady i prawdopodobnie na dłużej.

[b]

Wyspa Kawhi'a[/b]

Spurs mają nie tylko nr 1 obronę w NBA, ale to jedna z najlepszych defensyw od czasu wprowadzenia linii rzutu za trzy punkty. Wg basketball-reference.com jest to najefektywniejsza obrona od czasu Indiana Pacers w sezonie 2003/04. Z każdym kolejnym z pięciu sezonów, jakie rozegrał dotychczas Leonard, ta obrona z roku na rok jest z nim na boisku coraz lepsza. Tak jak coraz lepszy z roku na rok staje się nowy lider Spurs.

24-letni Leonard to praktycznie wychowanek systemu szkoleniowego w San Antonio. Gdy przychodził do NBA, nikt przy zdrowych zmysłach nie mógł spodziewać się, że w ciągu pięciu lat stanie się MVP Finałów, najlepszym obrońcą ligi, a obecnie jednym z jej pięciu najlepszych graczy (pozostałych czterech to moim zdaniem Stephen Curry, LeBron James, Kevin Durant i Chris Paul). Asystenci Popovicha - odpowiedzialni za rozwój zawodników, jak np znany trener od techniki rzutu Chip Engelland - zrobili z niepotrafiącego dobrze kozłować i rzucać Leonarda zawodnika, który zdobywa w NBA średnio 20,5 punktów na mecz, trafiając aktualnie najlepsze w lidze 48,8 proc. rzutów za trzy.

To w dużej mierze przez szybki rozwój Leonarda w akcjach jeden na jednego, Popovich w części porzucił system gry oparty na pick-and-rollu, penetracjach i odrzucie piłki do niepilnowanych strzelców. Dziś Leonard gra tyłem do kosza i rzuca z odchylenia, coraz częściej wymuszając podwojenia. Podobnie Aldridge. Jeszcze przed dwoma laty, gdy zdobywali mistrzostwo, Spurs byli prototypem dzisiejszych Warriors - drużyną pick-and-roll, która szukała innym jak najlepszych pozycji do rzutu za trzy. Jest to jeszcze jedno przeobrażenie Spurs, którzy zdobywając tytuły w 1999, 2003, 2005 i 2007 roku byli zespołem opartym o grę tyłem do kosza Duncana.

Cichy i skromny Leonard jest najlepszym obrońcą ligi na jej dwóch z trzech najbardziej dominujących graczy - LeBrona Jamesa i Kevina Duranta (w meczach z Warriors kryje Klaya Thompsona). Od czasu najlepszych lat kariery Rona Artesta, czyli od blisko dekady, nie było w NBA równie dobrego i wszechstronnego obrońcy. Dzięki zasięgowi ramion (a nawet zasięgowi ogromnych dłoni), sile fizycznej, mobilności i korzystając z nabywanego doświadczenia w czytaniu gry, Leonard połyka graczy, kiedy broni ich jeden na jednego. Zawodnicy, których broni, już na starcie spotkań truchleją po kilku wizytach na jego "wyspie".

Spurs 2.0

W lipcu Spurs podpisali 4-letni kontrakt z Aldridgem i dotychczas mogą być zadowoleni z jego gry. 30-letni Aldridge poświęcił rolę ofensywną, jaką miał w Portland Trail Blazers i oddaje w San Antonio o cztery rzuty mniej, ale dobrze wkomponował się w grę dwójkową z Duncanem i coraz lepiej wygląda jego współpraca z Parkerem.

Pozyskanie Aldridge'a przez Spurs było pojedynczym, najlepszym ruchem letniego okienka transferowego. Poza tym, Spurs musieli sięgać głębiej. 26-letni skrzydłowy Jonathon Simmons debiutuje w NBA, ale trafia 43 proc. rzutów za trzy i jego atletyzm po obu stronach boiska pomaga Spurs w trakcie sezonu regularnego.
Absolutną gwiazdą stał się za to 27-letni Boban Marjanović. Center z Serbii i 3-krotny MVP tamtejszej ligi rozegrał tylko 309 minut w tym sezonie - i zdecydowaną większość z nich w czwartych kwartach, gdy Spurs prowadzili już różnicą 15-20 punktów - ale w przełożeniu na średnio 36 minut gry (PER-36) zalicza najlepsze w San Antonio 23,3 punkty, 14,8 zbiórek i do tego 1,7 bloku w meczu.

Spurs liczą na to, że trafiający zaledwie 36 proc. za trzy Danny Green odnajdzie wreszcie utraconą pewność rzutu. Ale wyżej wymienieni Leonard, Aldridge, Green, a do tego Simmons, Marjanović i drugoroczniak Kyle Anderson, powinni stanowić o przyszłości Spurs, gdy kariery zakończą Duncan, Ginobili, Parker, Boris Diaw i David West.

Sprowadzenie Aldridge'a było przede wszystkim dowodem na to, że gracze NBA rozumieją jak znakomitą organizacją są Spurs. Jego decyzja powinna pomóc San Antonio w pozyskiwaniu kolejnych gwiazd. Pomocne może okazać się też to, że Popovich zastąpi Mike'a Krzyzewskiego w roli trenera reprezentacji USA i latem będzie miał łatwy dostęp do najlepszych graczy ligi.

Spurs mają szansę dokonać tego czego w historii NBA nikt tak naprawdę jeszcze nie zrobił - dokonać przebudowy, jednocześnie cały czas pozostając w gronie faworytów do mistrzostwa. W lipcu tego roku Spurs będą faworytem do przechwycenia na rynku wolnych agentów 4-krotnego All-Stara Al Horforda z Atlanty Hawks, który swoim charakterem i stylem gry jak ulał pasuje do Leonarda i Aldridge'a.

Co dalej?

Przyszłość Spurs wygląda obiecująco, a jak z teraźniejszością? Tzw "superliga" obejmuje cztery najlepsze drużyny ligi: Golden State Warriors, Spurs, Cleveland Cavaliers i Oklahoma City Thunder. O ile Spurs, jak nikt inny w NBA, potrafią rozbijać ligowych średniaków, tak ich starcia z czołówką dotychczas nie przekonują do tego, że mogą stać się poważną przeszkodą dla Warriors w ich drodze po drugie z rzędu mistrzostwo. W jedynym dotychczas rozegranym meczu zostali kompletnie rozbici przez obrońców tytułu.

W ostatnich 23 meczach sezonu Spurs jednak jeszcze aż po 3 razy zagrają z Warriors i Thunder. To ich prawdopodobni rywale w półfinale i finale Konferencji Zachodniej. Te mecze mogą pokazać czy najlepsza obrona ligi, a zarazem drużyna, która jest dopiero 25 w oddawanych rzutach za trzy, zmusi bardziej ofensywnych Warriors i Thunder do gry na swoich warunkach.

Nawet jednak jeśli Spurs nie uda się poskromić Warriors i Thunder, to w przyszłym sezonie znów powinni mieć na to dobrą szansę. Cytując Popovicha - "przegramy czy wygramy, potem i tak pójdziemy razem na obiad". Przekonamy się ile jeszcze drużyn "przeżyje" najlepszy klub w NBA.

DataMeczWynik
28.10.2015 Thunder - Spurs 112:106
14.01.2016 Spurs - Cavaliers 99:95
25.01.2016 Warriors - Spurs 120:90
30.01.2016 Cavaliers - Spurs 117:103
12.03.2016 Spurs - Thunder -
19.03.2016 Spurs - Warriors -
26.03.2016 Thunder - Spurs -
07.04.2016 Warriors - Spurs -
10.04.2016 Warriors - Spurs -
12.04.2016 Spurs - Thunder -

Zobacz wideo: Uniks Kazań - Stelmet: Bost i Ponitka dobijają rywali!

{"id":"","title":""}

Źródło: TVP S.A.

Komentarze (1)
avatar
Za Ostatni Grosz
3.03.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Finał Zachodu można obstawiać w ciemno. Ale czy więcej? Znając Popovicha, zawsze traktował sezon jako czas eksperymentów i zasłony dymnej. Kto wie?