Asseco bardzo dobrze zaprezentowało się w poniedziałkowym meczu z Rosą. Skazywane na porażkę, przez długie fragmenty spotkania 21. kolejki Tauron Basket Ligi prowadziło wyrównaną walkę ze zdobywcą Pucharu Polski, przegrywając dopiero w decydujących fragmentach.
- Naszym celem jest wygrywać w każdym meczu. Tym razem ta sztuka nam się nie udała, ale zauważyłem wiele pozytywów w naszej grze. Przyjechaliśmy na mecz z bardzo dobrą, silną drużyną i nie przestraszyliśmy się jej, walcząc bardzo dzielnie i będąc blisko odniesienia zwycięstwa - podkreślił Tane Spasev. Po pierwszej połowie przyjezdni prowadzili 47:41. - Mieliśmy spotkanie pod kontrolą, ale w trzeciej kwarcie przestaliśmy realizować nasze założenia - przyznał.
Gdynianie przegrali tę część 12:26, co miało duży wpływ na końcowy rezultat. - Spadła nam energia, pozwoliliśmy Rosie wrócić do gry i się rozkręcić. To było główną przyczyną naszej porażki - analizował szkoleniowiec.
Decydujący rzut na 12 sekund przed końcową syreną oddał Torey Thomas. - Nienawidzę go - powiedział żartobliwie macedoński trener. - Mówiąc poważnie, to świetny gracz. Miał bardzo trudny rzut do oddania - zaznaczył.
- Trzeba jednak przyznać, że Anthony Hickey spisał się przeciwko niemu dobrze w defensywie. Pozwolił mu jednak oddać tę decydującą "trójkę" - żałował opiekun. Rozgrywający Asseco była najlepszym strzelcem swojej drużyny w poniedziałkowym spotkaniu, zdobywając 17 punktów.
Pomimo porażki, Spasev był zadowolony z poziomu widowiska. - Kibice obejrzeli dobre spotkanie, które pokazało, że jako zespół składający się z wielu młodych, utalentowanych zawodników, możemy z optymizmem patrzeć w przyszłość - zakończył.
Zobacz wideo: FEN 11 Warsaw Time: official trailer