Johnny Dee bohaterem Polpharmy: To wielka wygrana całego zespołu

Materiały prasowe / Polpharma Starogard Gdański / Na zdjęciu: Johnny Dee
Materiały prasowe / Polpharma Starogard Gdański / Na zdjęciu: Johnny Dee

Johnny Dee został bohaterem spotkania pomiędzy Polpharmą Starogard Gdański a Polskim Cukrem Toruń. Filigranowy Amerykanin dał zwycięstwo Kociewskim Diabłom 74:73 rzutem za trzy punkty w ostatniej sekundzie meczu.

Przed sobotnim starciem w Starogardzie Gdańskim zdecydowanym faworytem byli goście. Podopieczni Jacka Winnickiego mieli na swoim koncie siedem wygranych z rzędu i nie ukrywali, że również na Kociewiu interesuje ich wyłącznie kolejny triumf. Przyjezdni świetną dyspozycję potwierdzali już od pierwszych minut gry. Bardzo dobrze prezentował się Michał Michalak, torunianie mieli także przede wszystkim ogromną przewagę pod tablicami, co zaowocowało ich prowadzeniem do połowy 27:35.

- W przerwie rozmawialiśmy o tym, że najważniejsza była poprawa zbiórek, bo mocno przegrywaliśmy i wiedzieliśmy, że musimy robić to lepiej - tłumaczy Johnny Dee, rzucający Polpharmy.

W drugiej części pojedynku obu drużyn zmieniało się niewiele i fani Farmaceutów mogli powątpiewać, że ich ulubieńcy będą w stanie nawiązać walką z wyżej notowanym rywalem. Na ponad 3 minuty przed końcową syreną Twarde Pierniki prowadziły 57:69 i wydawało się, że nic nie odbierze im kolejnej wygranej. Wtedy jednak swój koncert rozpoczęli gospodarze, którzy wzmocnili defensywę i ruszyli do odrabiania strat. Po punktach Johnnego Dee na minutę przed końcem spotkania, biało-niebiescy mieli "oczko" przewagi nad przeciwnikiem, a publiczność w hali im. Andrzeja Grubby na stojąco dopingowała swój zespół.

- Toruń to świetny zespół, a Danny Gibson jest jednym z najlepszych zawodników w lidze. Zawdzięczamy to swojej ogromnej pracy w 4. kwarcie, że doszliśmy do tego momentu - analizuje Dee.

Ostatnie 47 sekund przyprawiło fanów Polpharmy o palpitację serca. Po akcji Danny Gibsona na tablicy widniał wynik 71:73 i zaledwie 3 sekundy do zakończenia meczu. Czas wziął trener Mindaugas Budzinauskas, piłkę z linii środkowej wybijał Johnny Dee, jako, że świetnie kryty był Michael Hicks, to właśnie obwodowy zza oceanu oddał ten ostatni, najważniejszy rzut, zapewniając swojej ekipie sensacyjną wygraną.

- To wielka wygrana całego zespołu - podkreśla Dee. - Toruń podwoił Michaela Hicksa, a trener przeczuwał, że zostanę wolny. To jego dobra robota, bo wiedział, że to zrobię - cieszy się.

- Minęło już trochę czasu od tego, ale miałem już kiedyś taki rzut w swojej karierze. To nie zdarza się zbyt często, ale jest przy tym sporo zabawy - dodaje sympatyczny Amerykanin.

Zobacz wideo: Za kulisami Pucharu Davisa. Jak działa Hawk-Eye?

{"id":"","title":""}

Źródło: TVP S.A.

Źródło artykułu: