Gary Bell w lutym odpoczywał od koszykówki i leczył uraz. Amerykanin czuł dyskomfort i nie wystąpił w trzech spotkaniach, mimo że wszystko wskazywało na to, iż wyjdzie na parkiet w starciu z PGE Turowem Zgorzelec. Zawodnik odmówił jednak gry, mówiąc, że wciąż nie czuje się najlepiej.
- Moim zdaniem powinien już grać z PGE Turowem. Tak uważam, bo były w tym tygodniu przeprowadzone badania i nic mu nie dolega. Jest orzeczenie lekarskie i nie ma kompletnie żadnych przeszkód - mówił po tamtym meczu Zbigniew Pyszniak, prezes i trener Siarki Tarnobrzeg.
Amerykanin do gry wrócił w spotkaniu ze Stelmetem BC Zielona Góra. Zawodnik na parkiecie spędził 19 minut, nie zdobywając jednak w tym czasie żadnego punktu. To był pierwszy taki mecz Bella w tym sezonie. W pozostałych 18 spotkaniach zawsze wpisywał się na listę strzelców.
W niedzielnym starciu z Treflem Sopot Amerykanina znów zabrakło w szeregach Siarki Tarnobrzeg. Bell zgłosił uraz i przez najbliższe 10 dni nie będzie do dyspozycji.
- Szkoda, że Gary Bell nie może grać, bo to bardzo ważny punkt w naszej układance. Mam nadzieję, że szybko do nas wróci - mówi Zach Robbins, rodak Bella.