Przed tygodniem fani Kociewskich Diabłów byli świadkami wielkich emocji i pogoni ich ulubieńców zakończonej happy endem, po trójce Johnny'ego Dee. Niewykluczone, że w poniedziałkowy wieczór przed nimi kolejna dawka dużych nerwów, gdyż starogardzianie zmierzą się z Anwilem Włocławek. Czy podopiecznych Mindaugasa Budzinauskasa stać na pokonanie następnego rywala typowanego do zdobycia medalu?
- Trudno powiedzieć, czy oba mecze mogą być do siebie podobne - mówi Mindaugas Budzinauskas. - Na pewno obie drużyny za to są do siebie podobne. Anwil ma Jelinka, Oguchiego, Chylińskiego, a Toruń też miał bardzo silny obwód i dobrych obrońców - analizuje szkoleniowiec biało-niebieskich.
W pierwszym meczu we Włocławku gorą byli podopieczni Igora Milicica, którzy wygrali 84:69, lecz Polpharma prowadzona jeszcze przez Dariusza Szczubiała nie rozegrała złych zawodów. Dzisiaj w szeregach Kociewskich Diabłów analizują tamto spotkanie, zdając sobie jednak sprawę, że sporo zmieniło się od tego czasu w obu zespołach. Anwil wzmocnili Danilo Andjusić oraz Michał Chyliński, a Farmaceuci pod wodzą nowego trenera znacząco poprawili swoją grę.
- Analizowałem ten pierwszy mecz - przyznaje Budzinauskas. - W Anwilu są nowi zawodnicy, ale styl pozostał. Jest to zespół, który ciekawie broni, zmieniają często swoje systemy i są dobrzy w ataku - podkreśla.
- Jeśli chcemy z nimi wygrać, to zależeć to będzie od wielu rzeczy. Każdy z naszych graczy musi zagrać bardzo dobry mecz - kontynuuje.
Poniedziałkowe starcie pomiędzy Polpharmą i Anwilem transmitowane będzie przez Polsat Sport, pomimo tego, gospodarze liczą na ogromne wsparcie publiczności. Ta poniosła swoich ulubieńców do triumfu nad Polskim Cukrem Toruń. Czy tym razem będzie podobnie?
- Kibice w takich meczach są naszym szóstym zawodnikiem - chwali publiczności Budzinauskas. - Ich doping ostatnio bardzo nam pomógł, liczę, że teraz będzie podobnie. Nerwowo może być, byle skończyło się tak samo jak tydzień temu - śmieje się na zakończenie rozmowy trener Polpharmy.