Nieudany rewanż - relacja z meczu Polpharma - Atlas Stal

Koszykarze Polpharmy Starogard Gdański ulegli niespodziewanie na własnym parkiecie ekipie Atlasa Stali Ostrów Wielkopolski 91:96. Na brak emocji w tym spotkaniu kibice nie mogli jednak narzekać. Losy meczu ważyły się bowiem do ostatnich sekund, a bohaterem ostrowskiej ekipy niewątpliwie okazał się Krzysztof Szubarga.

Przed meczem z Atlasem Stalą Ostrów Wielkopolski w Starogardzie Gdańskim panowały bojowe nastroje. Zawodnicy, a także sztab szkoleniowy szumnie zapowiadali, że pragną rewanżu za wyjazdową porażkę z tą drużyną. Właściwie nikt w Starogardzie Gdańskim nie wyobrażał sobie innego wyniku niż zwycięstwo. Fakt ten wynika jednak z tego, iż "Kociewskie Diabły" przyzwyczaiły już w tym sezonie swoich kibiców do kolejnych sukcesów. Jak się jednak okazuje, ekipa z Ostrowa Wielkopolskiego wyraźnie nie leży "Farmaceutom". Podopieczni Mariusza Karola przegrali zarówno na wyjeździe jak i we własnej hali. Nie da się ukryć, że drużyna prowadzona przez Andrzeja Kowalczyka na przekroju całego meczu prezentowała się zdecydowanie lepiej od rywali i gdyby nie szkolne błędy popełniane przez gości w pierwszej odsłonie i na początku drugiej, prawdopodobnie kibice nie obejrzeliby tak dramatycznej końcówki.

Spotkanie rozpoczęło się niezwykle wyrównanie. Drużyny wymieniały kolejne ciosy, przez co wynik oscylował w granicach remisu. W drużynie "Farmaceutów" świetnie prezentował się najlepszy strzelec zespołu - Michael Hicks. W drugiej części pierwszej kwarty w szeregach gości poczęły mnożyć się straty. W tej odsłonie podopieczni trenera Kowalczyka aż trzykrotnie popełnili błąd kroków. Co ciekawe dwa razy zdarzyło się to doświadczonemu Patrickowi Okaforowi, który w tym spotkaniu był skutecznie podwajany, przez co nie mógł wziąć na swoje barki ciężaru zdobywania punktów. Gospodarze doskonale wykorzystywali niemoc rywala w ataku. Kiedy na niespełna minutę do zakończenia tej odsłony bardzo efektowną akcję 3+1 wykonał Hicks, a chwilę potem rzuty wolne skutecznie egzekwował Ed Scott, miejscowi odskoczyli rywalom na 9 "oczek". Straty w ostatniej akcji zmniejszył jeszcze celną "trójką" Łukasz Seweryn.

Od początku drugiej partii na parkiecie po raz pierwszy pojawił się Paweł Kowalczuk. Jak się okazało był to skuteczny ruch trenera Karola. Polski środkowy odwdzięczył się bowiem kilkoma skutecznymi akcjami spod samego kosza. Co ciekawe po upływie dwóch minut drugiej partii gospodarze popełnili dopiero swój 2 faul w meczu. Fakt ten dziwi o tyle, że w każdym poprzednim spotkaniu "Farmaceuci" mieli spore problemy z kolejnymi przewinieniami. Jednak na te jak się okazało się nie trzeba było długo czekać, bowiem w szeregach gości rewelacyjnie zaczął grać Nikola Jovanović. Na tego gracza "Kociewskie Diabły" wyraźnie nie mogły znaleźć recepty. Serb z łatwością ogrywał rywali zdobywając kolejne punkty. Rewelacyjnie spisywał się zarówno pod koszem, jak i w rzutach z dystansu. I to właśnie dzięki niemu, a także niezłej postawie Carlosa Rivery goście nie tylko odrobili wszystkie straty, ale także wyszli na kilku punktowe prowadzenie. Starogardzianie w swoim stylu starali się przyspieszać tempo meczu, co zawsze było ich atutem, jednak tym razem rywale okazali się równie szybcy, także w defensywie. Po raz kolejny team ze stolicy Kociewia pokazał, iż ma spore problemy z atakiem pozycyjnym. W samej końcówce pierwszej połowy spektakl strzelecki urządzili sobie Krzysztof Szubarga oraz Erick Barkley. Gracze ci trafili łącznie 5 "trójek" z rzędu, jednak nieco lepiej wypadł w tym elemencie rozgrywający Atlasa.

Trzecie kwarta ponownie wniosła ożywienie w szeregach gospodarzy, którzy bardzo szybko odrobili nieznaczne straty i rezultacie objęli prowadzenie. W tym momencie wydawało się, że starogardzki team wreszcie złapał wiatr w żagle. Nic jednak z tych rzeczy. Goście wrócili do swojej agresywnej obrony i ponownie odzyskali wigor. Na słowa uznania w tej partii wśród przyjezdnych zasłużył Brandun Hughes, który kilkakrotnie przechytrzył obronę przeciwnika po dynamicznej penetracji podkoszowej sprytnym lobem. Miejscowi kontakt z rywalem utrzymywali głównie dzięki dobrej postawie Wojciecha Żurawskiego, który skutecznie egzekwował świetne podania równie dobrze spisującego się Hicksa. Pod koniec trzeciej odsłony liderowi Polpharmy celną "trójką" sprzed samego nosa zrewanżował się Alan Daniels. Przy tym był jeszcze faulowany, dzięki czemu goście wykonali rzadko zdarzającą się akcję 4-punktową. Po 30 minutach gry na tablicy widniał rezultat 67:71 na korzyść przyjezdnych.

Chyba nikt w starogardzkiej hali OSiR im. Andrzeja Grubby nie spodziewał się jednak takich emocji w ostatniej partii. Wszystkim wydawało się bowiem, że ich ulubieńcy wreszcie znajdą receptę na rywala. Początek kwarty jednak nic takiego nie zapowiadał. Miejscowi kompletnie pogubili się w ataku, tracąc mnóstwo piłek. Nieźle spisujący się do tej pory Courtney Eldridge nagle zaczął rozgrywać bardzo chaotycznie. Starał się on co prawda wziąć na swoje barki ciężar zdobywania punktów, przez co wymuszał na rywalach sporo fauli, jednak nie przynosiło to zamierzonego efektu. Goście bowiem nie mieli żadnych problemów ze zdobywaniem kolejnych "oczek" z ataków pozycyjnych. Do połowy czwartej partii przyjezdni prowadzili już nawet 13 punktami.

Problemy w ostrowskiej drużynie pojawiły się w momencie, kiedy na nieco ponad 4 minuty do zakończenia meczu niesportowy faul popełnił Szubarga. To też poderwało starogardzki team do wzmożonego wysiłku, który miał swoje odzwierciedlenie na tablicy wyników. Wśród przyjezdnych zaczęły mnożyć się błędy, co w konsekwencji prowadziło do niepotrzebnych fauli. Ze zmiennym szczęściem rzuty wolne egzekwował głównie Barkley i to on był też tym zawodnikiem, który poderwał swój zespół do walki. W niewiarygodny sposób gospodarze odrobili wszystkie straty. Kiedy na niespełna 40 sekund do końca meczu "trójkę" dla "Kociewskich Diabłów" trafił Jacek Sulowski, dając tym samym prowadzenie swojemu zespołowi, publiczność starogardzka oszalała wręcz z radości. Jak się jednak okazało były to ostatnie punkty "Farmaceutów" w tym spotkaniu. Prawdziwym bohaterem przyjezdnych okazał się Szubarga, któremu nie zadrżała ręka przy wykonywaniu rzutów wolnych (w sumie trafił 6/6 w końcówce). Trener Karol wykorzystał jeszcze swoje przerwy. Przy stanie 91:94 dla gości ostatnią akcję na wagę dogrywki miał przeprowadzić Barkley, jednak piłka zakręciła się na obręczy i ku ogromnemu rozczarowaniu kibiców wypadła z kosza, ostatecznie pogrążając starogardzki team.

Dla Polpharmy była to trzecia porażka na własnym parkiecie. "Farmaceuci" bardzo słabo spisywali się na dystansie. W całym meczu trafili zaledwie 5 "trójek", przy 12 skutecznych akcjach obwodowych rywali. Tym razem gracze ze stolicy Kociewia walczyli na obu tablicach, choć jak zwykle przegrali w statystykach zbiórek (26:31). W szeregach gospodarzy wyraźnie brakowało pod koszem kontuzjowanego Erica Colemana, który co prawda brał udział w przedmeczowym treningu swojej drużyny, jednak można było dostrzec grymas bólu na twarzy Amerykanina. "Kociewskie Diabły" nie zdobywały już tylu punktów spod kosza. Słabe spotkanie rozegrał Mujo Tuljković, któremu wyraźnie nie leżała funkcja pilnowania Okafora w końcówce meczu, kiedy parkiet za 5 fauli opuścił Kowalczuk. Goście zaprezentowali w tym pojedynku bardziej poukładaną koszykówkę. Świetnie rozgrywali Hughes oraz Szubarga, którzy doskonale wiedzieli, kiedy należy spowolnić grę, a kiedy przyspieszyć.

Polpharma Starogard Gdański - Atlas Stal Ostrów Wielkopolski 91:96 (24:18, 22:32, 21:21, 24:25)

Polpharma: Erick Barkley 21, Michael Hicks 18, Courtney Eldridge 17, Paweł Kowalczuk 8, Wojciech Żurawski 8, Mujo Tuljković 6, Jacek Sulowski 5, Ed Scott 4, Jacek Jarecki 4

Atlas Stal: Krzysztof Szubarga 19, Nikola Jovanović 17, Brandun Hughes 13, Carlos Rivera 12, Alan Daniels 11, Patrick Okafor 9, Łukasz Majewski 5, Vladan Jocović 4, Tomasz Ochońko 3, Łukasz Seweryn 3

Komentarze (0)