Nate Robinson w minionym tygodniu podpisał kontrakt z izraelskim zespołem - Hapoelem Tel Awiw. Amerykanin w niedzielę zadebiutował w nowej drużynie. Był to dla niego pierwszy występ od blisko pięciu miesięcy.
Ostatni mecz Robinsona datuje się bowiem na koniec października minionego roku. Amerykanin był wówczas w zespole New Orleans Pelicans. Zawodnik miał załatać tam "dziurę" na pozycji rozgrywającego, po tym jak kontuzji nabawił się Norris Cole, a na dodatek problemy ze zdrowiem miał Jrue Holiday.
Robinson wystąpił w dwóch meczach "Pelikanów", ale swoją formą nie zaimponował. Klubowi działacze dość szybko zwątpili w jego umiejętności i po 13 dniach postanowili rozwiązać z nim umowę.
Później zawodnik miał problemy ze znalezieniem pracodawcy. W ostatnich tygodniach pojawiły się za to informacje, że koszykarz spróbuje swoich sił w futbolu amerykańskim, ale ostatecznie zgłosił się po niego klub z Izraela.
Wymarzony debiut
Robinson miał zaledwie kilka dni na to, aby poznać nową drużynę. Ten fakt nie przeszkodził mi w debiucie.
Trzykrotny zwycięzca konkursu wsadów w lidze NBA na parkiecie w niedzielnym spotkaniu spędził 31 minut, zdobywając w tym czasie 25 punktów (4/8 za dwa, 3/7 za trzy, 8/9 za jeden), cztery zbiórki i trzy asysty. To wszystko złożyło się na eval na poziomie 27.
Jego nowa drużyna pewnie pokonała Maccabi Rishon 103:94. W zespole rywali 16 punktów zdobył Chris Wright, były zawodnik PGE Turowa Zgorzelec.
Zobacz akcje Robinsona w niedzielnym meczu:
VIDEO: Some of @nate_robinson's magic moments tonight for @HapoelUTA pic.twitter.com/O950LFw73Y
— Winner League (@WinnerLeague) 20 marca 2016