Był luty 2022 roku, gdy światowe media obiegła informacja o aresztowaniu amerykańskiej koszykarki w Rosji. Początkowo informowano, że powodem zatrzymania Brittney Griner było posiadanie narkotyków. Z czasem okazało się, że chodziło o mniej niż gram oleju haszyszowego, który był zawartością elektronicznego papierosa.
Rosjanie jednak nie mieli litości. Zawodniczka UMMC Jekaterynburg została skazana na dziewięć lat więzienia za przemyt narkotyków. Kilka miesięcy później trafiła do Kobiecej Kolonii Karnej IK-2 w Mordowii. W najcięższym rosyjskim więzieniu dla kobiet spędziła niespełna miesiąc.
ZOBACZ WIDEO: Krychowiak w swoim stylu. Sala od razu wybuchła śmiechem
- W pierwszych tygodniach chciałam odebrać sobie życie więcej niż jeden raz. Tak bardzo chciałam stamtąd wyjść - mówiła potem w mediach.
Kiedy Griner siedziała za kratami, amerykańscy dyplomaci stawali na głowie, by uwolnić swoją rodaczkę. To ostatecznie udało się 8 grudnia 2022, ale pod pewnymi warunkami. Amerykanie dokonali wymiany więźniów, w zamian wypuszczając Wiktora Buta, rosyjskiego handlarza bronią.
Drugim warunkiem było napisanie przez Griner listu do Władimira Putina. Koszykarka to zrobiła, ale po wyjściu na wolność zapewniła, że została do tego zmuszona.
- Zmusili mnie do napisania tego listu. Był on w języku rosyjskim. Musiałam prosić o przebaczenie i zarazem złożyć podziękowania dla ich tak zwanego wielkiego przywódcy. Nie chciałam tego robić, ale jednocześnie chciałam wrócić do domu - przyznała Griner.
Po wyjściu z aresztu i powrocie do ojczyzny, amerykańska koszykarka wróciła do sportu. Szybko znowu stała się czołową postacią w WNBA. W tym roku podpisała kontrakt z Atlantą Dream.