AZS Koszalin we własnej hali pokonał Asseco Gdynia 83:65. Zwycięstwo Akademików praktycznie ani przez moment nie było zagrożone. Nie ma co ukrywać, że o grze gdyńskiego zespołu trudno powiedzieć coś dobrego. Podopieczni Tane Spaseva rozczarowali swoich kibiców, którzy stawili się w koszalińskiej hali w Wielką Sobotę.
Porażka z AZS-em bardzo komplikuje sprawę drużynie z Gdyni. Asseco z bilansem 13:12 zajmuje ósme miejsce w tabeli. Za plecami ekipy Tane Spaseva jest jednak PGE Turów Zgorzelec (14:13), który spisuje się coraz lepiej.
W czwartek gdynianie na własnym parkiecie zmierzą się ze Śląskiem Wrocław i muszą zrobić wszystko, aby poprawić swoją sytuację w tabeli.
Przegraliście z AZS-em różnicą 18 punktów. Co zadecydowało o porażce w Koszalinie?
Tane Spasev: Nie ukrywam, że jestem rozczarowany i zły. Może bardziej zły niż rozczarowany. Uczulałem zawodników na to, że w Koszalinie zaszły zmiany i trzeba na to zwrócić uwagę. Takie sytuacje zawsze powodują, że inni gracze się motywują i są chętni do walki.
Po waszej stronie zabrakło zdecydowanie energii i agresji, do której przyzwyczailiście kibiców.
- Wiedzieliśmy, że w tym meczu będziemy potrzebować energii od samego początku. Niestety w sobotę nie wystarczyło jej na 40 minut. Jeżeli chce się wygrać w TBL na wyjeździe, to trzeba być znacznie lepszym od gospodarzy i to pod wieloma względami.
Jakie wnioski trener wyciągnął po takim spotkaniu?
- Mamy młodą drużynę i takie doświadczenie pozwoli w przyszłości poprawić błędy i stać się jeszcze mocniejszym zespołem. Tu nie chodzi o awans do play-offów, a bardziej o zwyciężanie kiedy jest to konieczne. Nie możemy mówić o rozwijaniu młodych zawodników bez uczenia ich wygrywania w trudnych i ważnych meczach.
Mówi pan, że awans do play-offów najważniejszy nie jest, ale z drugiej strony, gdzie młodzi zawodnicy mają nabierać doświadczenia? Play-offy to chyba idealna okazja. Tam gra się pod presją.
- Od nas zależy, czy zagramy w play-offach. Wierzę, że wejdziemy na zwycięską ścieżkę. Presja będzie wzrastać, ale zawsze powtarzam, że lekarze i piloci zarabiają dużo, bo znakomicie sobie z nią radzą. Jeżeli chcesz być dobrym graczem i zespołem, to musisz sobie radzić w takich sytuacjach.
W czwartek gracie ze Śląskiem Wrocław. Co wymaga poprawy w grze zespołu w jak najszybszym czasie?
- Poprawiamy kilka rzeczy od poniedziałku. Chodzi przede wszystkim o znalezienie energii, która była na samym początku.
Wracając do meczu z AZS-em. Ciekawostką jest fakt, że po tym spotkaniu do historii przeszedł Kamil Sadowski, były pracownik Asseco Gdynia.
- To prawda. Duże gratulacje dla Kamila Sadowskiego, który jeszcze sezon temu pracował w Asseco Gdynia. Teraz prowadzi drużynę AZS-u Koszalin. To duży wyczyn odnieść zwycięstwo w rozgrywkach ligowych w tak młodym wieku.
Notował Karol Wasiek
Zobacz wideo: Dudek o Arłamowie: Niewiele jest takich miejsc
{"id":"","title":""}