22-letni zawodnik zdobył 10 punktów, zebrał trzy piłki i zablokował trzy rzuty. Wszystko to jednak przesłaniają wydarzenia z ostatnich sekund meczu Siarka Tarnobrzeg - BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski. Goście celowo faulowali, mając trzy oczka przewagi. Gospodarze musieli zaryzykować i spudłowali jeden rzut wolny, licząc na zbiórkę w ataku. Wtedy Jakub Patoka wyskoczył i dobił rzut prosto z powietrza, doprowadzając do remisu 70:70.
Sędziowie długo mieli wątpliwości, a koszykarze Stalówki nie ukrywali swoich pretensji. To nie było jednak wszystko, bo po raz kolejny fatalnie w końcówce zachował się Christo Nikołow. W sytuacji znów najlepiej odnalazł się Patoka i dał Siarkowcom niesamowicie ważną wygraną. Ekipa trenera Zbigniewa Pyszniaka pokonała beniaminka 72:70 i wciąż ma realne szanse na wyprzedzenie co najmniej dwóch ekip na koniec sezonu TBL.
- Nie mam pojęcia, co się tu wydarzyło (śmiech). Mieliśmy w tym meczu szczęście, bardzo dużo szczęścia. Cztery punkty w niecałe trzy sekundy to naprawdę niesamowita sytuacja, ogromnie się cieszymy - mówił zaraz po meczu bohater Siarki.
O ile drużyna z Ostrowa Wielkopolskiego mogła mieć pretensje do sędziów o zaliczenie punktów dających remis, o tyle ich postawa obronna w ostatniej akcji spotkania była wręcz katastrofalna. Goście zostawili Patokę pod samym koszem, a skrzydłowy tarnobrzeżan bez problemu dobił zszokowanych koszykarzy Bm Slam Stali.
- Takie było założenie, że ten ostatni osobisty miał być niecelny i walczymy o zbiórkę w ataku. Udało się, sędziowie sprawdzili i uznali, że wszystko odbyło się prawidłowo. W tej ostatniej akcji chyba rywale mnie nie widzieli? (śmiech). Przegrali to na własne życzenie, że tak powiem. Czasem takie szczęście się przydaje - stwierdził Patoka.
Niesamowity mecz w Tarnobrzegu sprawia, że Siarka wciąż może wyprzedzić sopockiego Trefla i zakończyć sezon na 15. pozycji, zapewniając sobie na parkiecie grę w TBL w kolejnym sezonie. Porażka ze Stalówką sprawiłaby, że ekipa z Podkarpacia potrzebowałaby prawdziwego cudu.
- Trefl wygrał z Anwilem, ale tego dnia także nam los sprzyjał. Póki co się cieszymy, bo takie rzeczy rzadko mają miejsce - dodał na gorąco Jakub Patoka.