W obozie Królewskich po pierwszym meczu - pomimo porażki - panował względny optymizm, że Fenerbahce Stambuł jest w zasięgu. Piątkowy mecz szybko rozwiał jednak wszelkie nadzieje teamu ze stolicy Hiszpanii.
Już po pierwszej kwarcie zespół dowodzony przez doświadczonego Zeljko Obradovicia miał 13 punktów przewagi, a w kolejnej dołożył jeszcze kolejnych dwanaście oczek.
Fenerbahce po raz kolejny udowodniło, że ich własna hala to prawdziwa twierdza. Ciężko wyróżnić jednego konkretnego zawodnika, bowiem cały zespół zagrał znakomicie, o czym świadczy najlepiej wynik 100:78.
Królewscy są pod ścianą. W rywalizacji do dwóch zwycięstw przegrywają 0:2 i obrona tytułu stanęła nad przepaścią.
W swojej parze 2:0 prowadzi natomiast CSKA Moskwa. Rosyjski gigant miał jednak w piątek niesamowite problemy ze zdecydowanie niżej notowanym zespołem Crvenej Zvezdy Belgrad. Rywal z Bałkanów nie ma nic do stracenia i pomimo porażki, prezentuje się doskonale.
CSKA długo musiał gonić wynik. Jeszcze na minutę przed końcem to przyjezdni byli na jednopunktowym prowadzeniu. Wtedy jednak trójkę odpalił Milos Teodosic i właśnie ten rzut okazał się kluczowy dla triumfu zespołu z Moskwy.
Tym razem to jednak nie duet Teodosic - Nando De Colo był wiodący w drodze po wygraną CSKA. Kyle Hines - to właśnie ten zawodnik rozegrał kolejne znakomite zawody.
Wyniki:
CSKA Moskwa - Crvena Zvezda Belgrad 77:76
(Hines 19, De Colo 13, Higgins 13 - Jović 15, Simonović 14, Kinsey 14, Miller 11)
stan rywalizacji: 2:0 dla CSKA Moskwa
Fenerbahce Stambuł - Real Madryt 100:78
(Udoh 18, Kalinic 17, Bogdanović 16, Dixon 14, Datome 12 - Rodriguez 15, Doncic 10)
stan rywalizacji: 2:0 dla Fenerbahce Stambuł
Uaa, no to ja przespałem ten mecz, mimo że wstałem dzisiaj (piątek), wcześnie rano :(