Jerel Blassingame nie od dziś znany jest z tego, że oprócz grania w koszykówkę lubi sobie pogadać. W środę w Dąbrowie Górniczej zdecydowanie bardziej skupił się na trash talkingu z Rashaunem Broadusem. Ten nie pozostawał mu dłużny, jednak do "pogadanek" dołożył jeszcze znakomitą grę, co było najlepszą odpowiedzią na zaczepki Jerela.
Broadus na tle Blassingame'a zagrał niczym profesor notując 22 punkty, 9 zbiórek i 6 asyst. Co było trudniejszym zadaniem w tym spotkaniu - gra czy trash talk? - O ciężko stwierdzić! - skomentował sytuację z wielkim uśmiechem rozgrywający MKS-u Dąbrowa Górnicza.
- Na pewno było ciężko pogodzić to, bo Bless ciągle gadał. Musiałem się poświęcić uwagę dwóm rzeczom jednocześnie - jemu i grze. Próbował mnie rozkojarzyć, a tylko mnie motywował, bo byłem skupiony na wydarzeniach na parkiecie - dodaje.
Broadus zdecydowanie zdominował Blassingame'a, a MKS pewnie ograł Energę Czarnych Słupsk. Pomimo faktu, że dąbrowianie stracili szansę na play-off, to udało im się sprawić niespodziankę.
- Szans na play-offy już nie ma, ale będziemy walczyć do końca sezonu i grać dla siebie, bo to wszystko co możemy zrobić. Na pewno chcemy zakończyć sezon mocno - komentuje.
Wydawać by się mogło, że teraz MKS może spokojnie dograć sezon bez żadnej presji, ale... - Nie ma mowy, żeby grać bez presji, gdy twoim trenerem jest Drażen Anzulović, bo on ciągle wywiera presję - ponownie uśmiecha się Broadus.
- Bez względu na to, co się dzieje i w jakiej jesteśmy sytuacji, to cały czas jesteśmy pod jego presją. Zobacz. Teraz po meczu się uśmiecha, ale jutro jest kolejny dzień i na treningu będzie głośno krzyczał. Przy nim zawsze musisz wyjść na boisko i dać z siebie maksa - kończy Broadus.