Marek Wawrzynowski: budżet obywatelski to duża szansa dla sportu (felieton)

Asfaltowe przyszkolne boiska to nie przeszłość. Ekscytujemy się wielkimi meczami, ale pamiętajmy o tym, że podstawą sukcesu jest wysoki poziom sportu amatorskiego. Tzw. budżet partycypacyjny jest ogromną szansą na poprawienie infrastruktury sportowej

Marek Wawrzynowski
Marek Wawrzynowski
Koszykówka WP SportoweFakty / Michał Domnik / Koszykówka

Będąc po miastach i miasteczkach Francji obserwuję fantastyczne obiekty. Ale nie chodzi o wielkie stadiony. Przejeżdżasz przez małe miejscowości, gdzie są trawiaste boiska do piłki, świetne wielofunkcyjne boiska do koszykówki, tłumy dzieci ganiających za piłką, biegających. Zdrowe społeczeństwo mające regularnie ogromne sukcesy w sporcie.

Piszę o tym, bo teraz, gdzieś w cieniu mistrzostw Europy w Polsce toczą się małe rywalizacje lokalnych animatorów, którzy starają się zdobyć pieniądze na budowę m.in. obiektów sportowych.

W Polsce moda na sport nadejdzie, to oczywiste. Na razie większą świadomość przejawiają ludzie w sile wieku, ale to pokolenie, które widzicie na rowerach, biegających, na rolkach, pewnie też wychowa swoje dzieci w duchu sportowym.

ZOBACZ WIDEO Zbigniew Boniek: Zobaczycie, że Robert jeszcze strzeli na Euro (źródło: TVP)

Choć kilku politycznych publicystów koniecznie chce przypisać sport do konkretnej grupy wyborców, to jest to tak absurdalne, że szkoda nawet komentować. Choć ma wpływ. Jeden z uczestników nocnego przejazdu rolkarzy przez Warszawę opowiadał, że spotykał się z sytuacjami, gdy ludzie krzyczą, grożą, nawet plują. Ale cóż, efekt uboczny.

Sport amatorski będzie się rozwijał, bo ma świetnych ambasadorów, doskonały jest w tym choćby komentator Canal Plus, Tomasz Smokowski, który zachęca do biegania wykorzystując media społecznościowe.

Widzę postęp po swoim mieście, gdzie działa kilka szkółek piłkarskich. Nie chodzi nawet o to, że każdy chce by jego dziecko było następnym Lewandowskim czy Krychowiakiem, ale o to, żeby się ruszało, biegało. Niedawno dostałem obliczenia, według których 32 procent dzieci na Mazowszu ma nadwagę.

Dlaczego o tym piszę? Dziś mówi się, że boiska są, a młodzi nie grają. Ale grać będą. Ale trzeba zadbać o jeszcze lepszą infrastrukturę.

Zmroziło mnie, kiedy przechodziłem ostatnio obok jednego z najlepszych techników w Polsce, przy ulicy Wiśniowej w Warszawie. Fantastyczne wyniki, doskonałe miejsca w rankingach. W 2015 roku zostało uznane najlepszym w stolicy. Na tyłach szkoły wciąż jest asfaltowe boisko. I tak dobrze że zalepiono dziury, bo groziło kontuzjami, ale to wciąż nie zachęca do uprawiania sportu.

Dlatego szkoła wzięła udział w projekcie obywatelskim, zgłosiła się do tzw. budżetu partycypacyjnego. Chce wybudować boisko wielofunkcyjne, do siatkówki i koszykówki.

- Tu chodzi o organizację zajęć wychowania fizycznego ale też o dostęp miejscowej społeczności - opowiada mi dyrektor szkoły Sławomir Kasprzak.

Znajomy zwrócił mi uwagę na tę właśnie szkołę jako świetny przykład. Doskonałe technikum, które kształci ludzi mogących odnieść sukces, ale którego nie stać na wybudowanie boiska za 850 tysięcy złotych (szokujące, ale tak, właśnie takie są koszta tego typu przedsięwzięć), bo prostu nie dysponuje takimi środkami, a dzielnica pomoże, ale jeszcze nie teraz.

- Jeśli uczniowie nie mają szatni oraz boiska, każdy kto prowadzi placówkę, postawi na szatnię - mówi dyrektor Kasprzak. A to znaczy, że nauczyciele Wychowania Fizycznego muszą się sporo nagimnastykować, żeby wykonać swoją pracę. A przecież mówimy o czymś co powinno być absolutną podstawą.

- Młodzi ludzie chcą uprawiać sport, sygnalizują nam, że potrzebują normalnego boiska - opowiada dyrektor.

Takich szkół jak jego, w kraju jest sporo. Dla nas, pokolenia wychowanego na asfaltowych boiskach, to pewnie żaden problem. Innych nie znaliśmy. Ale to było dawno temu, w czasach gdy nikt nie słyszał o fotelikach dziecięcych w samochodach.

Jedne szkoły miały szczęście i już mają boiska, inne czekają. A młodzi ludzie nie mogą czekać trzech czy czterech lat. Każdy raczej woli zdać do kolejnej klasy. Sam pochodzę z pokolenia wychowanego na asfalcie, ale dziś są zupełnie inne wymagania, inne możliwości spędzania czasu.

My dziś jesteśmy krajem i narodem, który zachwyca się drobnym sukcesem, żyje nim, a potem zapomina. Od sukcesu do sukcesu. Podstawą jest stworzenie takich warunków, żeby sport był powszechny. Tak jak to jest choćby we Francji, w Niemczech, Holandii.

Dlatego mieszkańcy biorą sprawy w swoje ręce. Takich projektów jak "Sportowa Wiśniowa dla Mokotowa",w której pisałem, w całym kraju jest sporo. I są ogromną szansą dla sportu. W samej Warszawie jest ponad 600 różnych projektów przyszłych obiektów i programów sportowych na które można oddać swój głos. W tym roku władze miasta słusznie zadecydowały, że obiekty muszą być ogólnodostępne. Zostało niewiele czasu, warto wpisać w wyszukiwarce "budżet obywatelski" albo "budżet partycypacyjny" i wspomóc cenną inicjatywę. Z myślą o następnych pokoleniach.

Marek Wawrzynowski

Zobacz więcej tekstów autora

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×