Kamil Sadowski: Młode pokolenie trenerów chce się rozwijać

- Uważam, że na "pana trenera" trzeba sobie zasłużyć ciężką pracą i osiągnięciami. Chcę stopniowo iść do góry. Małym krokami do przodu - mówi Kamil Sadowski, który w wieku 24 lat zadebiutował w roli pierwszego szkoleniowca w Tauron Basket Lidze.

Karol Wasiek
Karol Wasiek
WP SportoweFakty: Przed wakacjami mówił pan, że zarobione pieniądze w ostatnim sezonie przeznaczy pan na naukę. Udało się zrealizować cel?

Kamil Sadowski: Byłem na klinice koszykarskiej w Berlinie, która była organizowana przy okazji Final Four Euroligi. Do Niemiec udałem się z Przemysławem Frasunkiewiczem i dwoma innymi trenerami. Myślę, że zebraliśmy całkiem ciekawe doświadczenia, ponieważ klinika była przygotowana specjalnie pod zespoły seniorskie. Mogliśmy posłuchać wywiadów z Mikem Brownem i Sergio Scariolo. Oni chętnie dzielili się wiedzą, niczego nie ukrywali. Pokazali swój warsztat.

Które wykłady zrobiły największe wrażenie?

- Mike'a Browna. Pokazywał, jak pracował z LeBronem Jamesem. Przedstawił konstrukcję gry w ataku Cleveland Cavaliers. Przedstawił różne ustawienia zawodników w danych schematy. Pokazywał, jak można umiejętnie przechodzić z obrony do ataku. Wiele można było z tego wyciągnąć. Mike Brown naprawdę ciekawie to wszystko wytłumaczył.

O czym opowiadał Sergio Scariolo?

- Mówił o rozbijaniu obrony strefowej rywali. Trener Scariolo pokazał kilka takich prostych rzeczy, które mogą naprawdę sporo ułatwić, a jednocześnie zmylić rywala.

Sporo zapisał pan w swoim notesie?

- Oj tak. Mam wiele wniosków po tej konferencji. Poza tym nagrywaliśmy te wystąpienia, tak aby je później odtwarzać i z nich korzystać.

Byliście jedynymi polskimi trenerami na tej klinice?

- Nie. Był jeszcze profesor Mikołajec, który pełni obecnie obowiązki dyrektora sportowego w Polskim Związku Koszykówki. Obecny byli także Dawid Mazur, Wojciech Zeidler, Łukasz Grudniewski, trenerzy z GetBetter. Uważam, że takie wyjazdy są niezwykle cenne. Należy korzystać z takich okazji, tym bardziej, że Berlin nie jest daleko. Fajnie, że te młode pokolenie ludzi chce się rozwijać.

Później był pan głównym trenerem podczas koszykarskiego campu - Skillz Basketball Camp.

- Tak. Organizatorzy wzorują się na campach, które odbywają się w Stanach Zjednoczonych. Wiem, że w Polsce jest coraz więcej takich inicjatyw i uważam, że to jest z korzyścią dla zawodników, którzy chętnie korzystają z takich możliwości. Miałem tam okazję popracować z zawodnikami z TBL, I i II ligi.

To jest chyba tak, że z takich campów mądrzejsi wychodzą nie tylko zawodnicy, ale także trenerzy.

- Oczywiście. Można skonfrontować swoją wiedzą teoretyczną z praktyczną. Prosiliśmy koszykarzy, by dokładnie napisali, co chcą poprawić. Nie chciałem wyskakiwać i mówić, że jestem trenerem z TBL.

Skromność - to ma pana cechować?

- Tak. Chcę spokojnie dążyć do swoich celów. Ja jestem wciąż młody i każdy kontakt z zawodnikami jest dla mnie istotny. Nie ma to znaczenia, czy dany gracz jest z TBL, czy I ligi. Od każdego można coś wyciągnąć. Czasami się nawet zastanawiam, jak ktoś do mnie mówi "trenerze", czy przypadkiem nie ironizuje. Uważam, że na taki przydomek trzeba sobie zasłużyć ciężką pracą i osiągnięciami. Uważam, że wszystko idzie w dobrą stronę w moim przypadku.

Zostaje pan w AZS-ie na kolejny sezon. Dlaczego?

- Nie chciałem uciekać po słabym sezonie. Klub wyciągnął do mnie pomocną dłoń i należy to uszanować. Chcę im się odwdzięczyć ciężką pracą na treningach. Wierze, że będziemy odnosić dobre wyniki.

Rozmawiał Karol Wasiek

ZOBACZ WIDEO "Halo, tu Rio": jak zmieniły się brazylijskie fawele? (źródło TVP)
Czy Kamil Sadowski w ciągu trzech lat będzie pierwszym trenerem w Tauron Basket Lidze?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×