Już od samego początku spotkania widać było, iż zielonogórzanie są w wyśmienitej dyspozycji i kryzys, o którym jeszcze tak niedawno się mówiło, mają za sobą. Podopieczni Tadeusza Aleksandrowicza po niespełna czterech minutach pierwszej kwarty prowadzili 11:2, co w tej fazie meczu jest miażdżącą przewagą. Gospodarze tak dobry wynik w dużej mierze mogli zawdzięczać Grzegorzowi Kukiełce, który zaskakiwał poznaniaków dynamicznymi wejściami pod kosz. W zielonogórskim teamie widać było przede wszystkim już o wiele lepszą grę w ofensywie, niż w potyczce przeciwko BIG STAR-owi. "Zastalowcy" nie mieli już tyle problemów z konstruowaniem składnych akcji, o czym świadczyć może rezultat 18:4 w połowie inauguracyjnej odsłony. Politechnika, w przeciwieństwie do ekipy miejscowej, nie umiała stworzyć groźnych sytuacji i gubiła wiele piłek. Jednak w końcówce "ćwiartki" numer jeden nieco przebudzili się Stanisław Prus oraz Grzegorz Radwan i dzięki postawie tych graczy, poznański zespół zakończył pierwszą kwartę z dwucyfrowym dorobkiem na koncie (12 "oczek"), przy 27 punktach Zastalu.
W drugiej odsłonie, w grze drużyny z Poznania widać było wyraźny postęp. Wielkopolska ekipa już nie marnowała tylu okazji i coraz częściej dziurawiła kosz rywala. W teamie "Akademików" sygnał do walki dał wspomniany Radwan, punktować zaczął także Paweł Wiekiera. Z kolei zielonogórski team, w którym w drugiej kwarcie jakiekolwiek punkty zdobyli tylko Grzegorz Kukiełka i Robert Morkowski, wyraźnie przystopował. Jednak mimo tego, Wiecko Zastal nadal kontrolował wydarzenia na parkiecie. Na długą przerwę oba zespoły schodziły przy wyniku 35:27.
Zawodnicy trenera Aleksandrowicza po troszeczkę słabszej drugiej odsłonie, trzecią kwartę zapoczątkowali mocnym akcentem. Najpierw to celną "trójką" popisał się Tomasz Briegmann, chwilę później rzuty osobiste wykorzystał Kukiełka. Dzięki punktom zdobytych przez tych graczy "Zastalowcy" wyszli na 14-punktowe prowadzenie (41:27). Goście jednak nie stracili jeszcze nadziei na końcowy sukces. Poznańscy koszykarze w szóstej minucie "ćwiartki" numer trzy po "dwójce" Wiekiery zbliżyli się do miejscowych na 8 "oczek" (44:36), ale jak później się okazało, było to wszystkim, na co było ich stać w tej konfrontacji.
Przez ostatnią odsłonę, team z Winnego Grodu mknął praktycznie niezagrożony. Zielonogórzanie utrzymywali przewagę w granicach 10-11 punktów, a w końcowych fragmentach spotkania wyrobili sobie jeszcze większe prowadzenie. Trener Aleksandrowicz do boju desygnował graczy rezerwowych - Grzegorza Taberskiego, Sławomira Olszewskiego i Rafała Rajewicza, którzy właśnie w ostatnich minutach meczu nie marnowali okazji i tym samym dali swojemu zespołowi kilkunastopunktowe zwycięstwo (71:56).
- Brakowało nam Josepha McNaulla, który jest ważnym ogniwem w mojej drużynie. Zespół Zastalu był dobrze przygotowany na nas i dzięki temu wygrał. Przyczynę porażki można upatrywać w tym, iż zielonogórzanie zbierali piłki i dzięki temu ponawiali akcje w ataku. W drugiej połowie, w której gospodarze grali strefą, brakowało nam tych punktów, które mogliśmy zdobyć dzięki akcjom podkoszowym. Gdy zawodnicy wysocy, dostawali piłkę, nie brali ciężaru gry na siebie - powiedział po meczu Tomasz Cichocki, szkoleniowiec Politechniki.
Wiecko Zastal Zielona Góra - Politechnika Poznańska 71:56 (27:12, 8:15, 16:13, 20:16)
Wiecko Zastal: Kukiełka 15, J. Kalinowski 13, Taberski 9, Morkowski 8, Kowalczuk 7, Briegmann 5, Wilczek 4, Olszewski 4, Szcześniak 3, Rajewicz 2, Witos 1, D. Kalinowski 0.
Politechnika: Wiekiera 16, Prus 11, Radwan 11, Semmler 9, Baganc 4, Bogdan 3, Dudek 2, Sulowski 0, Stokłosa 0, McNaull 0, Smorawiński 0.