Karol Michałek: Brąz ma swoje miejsce na półeczce

Powrót Karola Michałka do Polpharmy Starogard był sporym zaskoczeniem okresu transferowego na Kociewiu, a niemałym również dla samego gracza. - Gdy usłyszałem głos prezesa Poziemskiego w słuchawce? - Nie powiem, trochę się zdziwiłem - mówi koszykarz.

Patryk Butkowski
Patryk Butkowski

Karol Michałek po raz pierwszy trafił na Kociewie w sezonie 2010-2011, jako jeszcze młody i perspektywiczny zawodnik. Wówczas 22-latek miał jednak sporą konkurencję wśród Farmaceutów, którzy pod koszem przede wszystkim opierali swoją grę na Patricku Okaforze, więc nie otrzymywał zbyt wielu szans od trenera Miliji Bogivicevica na zaprezentowanie swoich umiejętności, ale dla Kociewskich Diabłów był to rok niezwykły, gdyż klub osiągnął największy sukces w historii istnienia, zdobywając brązowy medal PLK. Pomimo iż zasługa Karola Michałka w tym sukcesie była niewielka, to i tak z sentymentem wspomina on ten czas, a medal znajduje się u niego na zaszczytnym miejscu.

- Starogard jest przyjaznym miastem, niewiele większym od mojego rodzinnego Świecia i też niedaleko od niego usytuowanym, dlatego mam nadzieję, że i w tym sezonie szybko się tu zaaklimatyzuje - podkreśla Michałek - Brąz pozostał, ma swoje miejsce na półeczce i mimo że mój wkład był niewielki, to zebrałem niemałe doświadczenie z tamtego okresu - wspomina.

Po sześciu latach o dawnym koszykarzu przypomniał sobie prezes starogardzian Jarosław Poziemski, który zawsze cenił w Michałku profesjonalizm i ambicję, widząc w nim idealne wzmocnienie obecnego składu na pozycjach podkoszowych. Dziś nowy nabytek Polpharmy ma 28 lat, nabrał zdecydowanie większej tężyzny fizycznej i jest przede wszystkim bardziej doświadczonym graczem, po regularnych występach na parkietach niższych lig. Dlatego tę kandydaturę był skłonny zaakceptować również szkoleniowiec biało-niebieskich Mindaugas Budzinauskas, szukający silnego Polaka na pozycje centra.

ZOBACZ WIDEO Michał Daszek: Duńczycy mieli więcej szczęścia Michał Daszek: Duńczycy mieli więcej szczęścia

- Faktycznie, z tego co mi wiadomo pomysłodawcą mojego powrotu był prezes Poziemski i to jego głos usłyszałem w telefonie, nie powiem, troszkę się zdziwiłem - opowiada nam Karol Michałek. - Jak się okazało prezes już wtedy rozmawiał o mojej osobie z trenerem Budzinauskasem, gdyż śledzili końcówkę sezonu 1 ligi i zaproponował spotkanie. Później poszło dość szybko. Co pomyślałem? Chyba, że ciężko pracując i dbając o siebie, prędzej czy później zasłużysz na drugą szansę - przyznaje.

- Na pewno pod kontem fizyczności czuję się lepiej niż, gdy byłem w Polpharmie po raz pierwszy. Ważę jakieś 8-10kg więcej, wydaję mi się, że rzut i manewry podkoszowe też się znacznie poprawiły, ale wolałbym to udowodnić, a nie gadać po próżnicy - deklaruje nowy koszykarz Farmaceutów.

Biało-niebiescy od tygodnia przygotowują się do nadchodzących rozgrywek TBL. Co ciekawe, Karol Michałek widzi pewne podobieństwa w obecnej drużynie Polpharmy do tej, która przed sześcioma laty osiągnęła podium PLK. Czy podopieczni Mindaugasa Budzinauskasa mogą w tym sezonie sprawić również podobną niespodziankę?

- To co widzę wchodząc do szatni to dziesięciu facetów głodnych gry, z których każdy ma coś do zaoferowania drużynie - mówi Michałek. - Jest kilka podobieństw, tak jak wtedy mamy typowych walczaków, którzy "gryzą parkiet", tak jak wtedy mamy shooter'ów, tak jak wtedy posiadamy w szeregach młodych perspektywicznych zawodników z wielkimi możliwościami. Pozostaje nam ciężko pracować i stworzyć zgrany zespół, który będzie funkcjonował jak jeden organizm - podsumowuje.

ZOBACZ WIDEO "Halo, tu Rio": Brazylia oknem wystawowym (źródło TVP)
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×