WP SportoweFakty: Pierwsze tygodnie treningów w nowym zespole już za panem. Jak wrażenia z pobytu w Polpharmie Starogard Gdański?
Jakub Schenk: Jestem bardzo zadowolony. Na razie koncentrowaliśmy się głównie na treningach ogólnorozwojowych i tej koszykówki było nieco mniej. Ciekawostką jest fakt, że w sparingu z Treflem Sopot po raz pierwszy mieliśmy okazję zagrać 5 na 5 na całym boisku. Trochę obawialiśmy się tego meczu. Myślę, że od przyszłego tygodnia tych zajęć taktycznych będzie coraz więcej i te akcenty na treningach będziemy przesuwać w tę stronę.
Błysnął pan już w pierwszym sparingu. Naprawdę dobrze wyglądał pan na tle treningów. Widać, że w wakacje pan nie próżnował.
- To fakt. Byłem na campie zorganizowanym przez Asseco Gdynia. Później udałem się do rodzinnego Tarnowa. Tam miałem okazję pracować z moim pierwszym trenerem - Jarosławem Mosio. To on mnie do koszykówki wprowadził. Pracowaliśmy w Tarnowie przez dwa tygodnie. Nie ukrywam, że dzięki temu jest mi teraz łatwiej przygotowywać się do sezonu.
Wiadomo, że po pierwszym sparingu nie można wyciągać daleko idących wniosków, ale 16 zdobytych punktów na tle niezłej drużyny robi wrażenie. Nie bał się pan podejmować odważnych decyzji. Taki będzie Jakub Schenk w sezonie?
- Moja pewność siebie wynika z pracy z trenerem Budzinauskasem. Na treningach bardzo często powtarza, że mam podejmować odważne decyzje, być agresywny po obu stronach parkietu, nie bać się odpowiedzialności za swoje decyzje. Staram się jego uwagi brać do głowy.
Zmiana trenera może być kluczową kwestią w rozwoju pana kariery.
- Zdecydowanie, dlatego wybrałem pracę z tym trenerem. Po pierwszych tygodniach mogę powiedzieć, że z nim pracuje się nieco inaczej, niż z moimi wcześniejszymi szkoleniowcami. Jego podejście do treningów, zawodników bardzo mi się podoba. To będzie procentować w sezonie. Już w tym momencie mogę powiedzieć, że Polpharma to był właściwy wybór.
ZOBACZ WIDEO Arkadiusz Malarz: Mam nadzieję, że te słowa pomogły
W sezonie zapowiada się spora rywalizacja o miejsce na pozycji rozgrywającego. Oprócz pana są jeszcze Flieger, Mills i Paliukenas.
- To fakt, ale to mnie nie przeraża. Chcę twardo walczyć o swoje. Jestem takim zawodnikiem, który nie odpuszcza. Wiem, że na wszystko muszę sobie zapracować na treningach. Mam do czynienia z bardziej doświadczonymi koszykarzami na tej pozycji, ale uważam, że nadrabiam ambicją, wolą walki i zaangażowaniem na zajęciach.
Mówił pan o campie z Asseco Gdynia. Tam miał pan okazję pracować z Goranem Jagodnikiem. Co panu udało dały zajęcia ze Słoweńcem, którzy przez kilka lat był gwiazdą polskiej Ekstraklasy?
- Ma ciekawe spojrzenie na koszykówkę. Chce dzielić się wiedzą, podpowiadać młodym zawodnikom. Widać było jego duże zaangażowanie na treningach. Warto nadmienić, że na zajęciach byli także inni fachowcy. Trener Mitrović, który będzie pracował w Asseco Gdynia II, zwracał uwagę na detale. Uważam, że to świetny fachowiec, który wie, jak pracować z młodzieżą. Pozytywnie zapamiętam także współpracę z trenerem Frasunkiewiczem.
Władze Asseco ściągnęły Gorana Jagodnika po to, żeby nauczył was boiskowego cwaniactwa. Faktycznie tak było?
- Tak. Pokazywał nawet kilka różnych ćwiczeń, aby nauczyć się tego cwaniactwa. Wiadomo, że to przychodzi z wiekiem. Fajnie, że miałem taką możliwość popracowania z takim trenerem, który z niejednego pieca chleb jadł. Świetny fachowiec.
Rozmawiał Karol Wasiek