Zadecydowało doświadczenie - relacja z meczu Znicz Basket - AZS AWF

Zespół Znicza Basket podobnie jak AZS AWF Katowice skazany jest na grę o utrzymanie w play-out, ale mało prawdopodobne by drużyny zagrały przeciwko sobie w walce o utrzymanie. Choć koszykarze obu ekip chcieli wygrać, to myślami byli już chyba przy najważniejszych meczach sezonu.

Przez większość meczu lekką przewagę mieli goście, którzy po dwóch kwartach prowadzili 33:25. Zawodnikom Znicza Basket mocno dał się we znaki zwłaszcza dysponujący niezłym rzutem z dystansu i półdystansu Artur Donigiewicz (14 punktów). W drużynie z Katowic jedynie mało grający Wojciech Wojsz ma więcej jak dwa metry wzrostu. Po 20 minutach gry zawodnicy Mirosława Stawowskiego zebrali jednak więcej piłek (w tym aż 7 na atakowanej tablicy).

Gra pruszkowian zmieniła się dopiero po przerwie. Miejscowi zaczęli wykorzystywać swoją przewagę wzrostu i kierować więcej piłek do wysokich, a ci albo sami skutecznie kończyli akcje, albo podawali do lepiej ustawionych na obwodzie partnerów. W połowie czwartej kwarty Znicz Basket wypracował kilkupunktową przewagę, ale przyjezdni potrafili ją szybko zniwelować. Przy wyniku 57:55 dla zespołu z Pruszkowa na niespełna pół minuty przed końcem akcję rozgrywali koszykarze AZS AWF. Długo szukali dogodnej pozycji do oddania rzutu, a gdy rozgrywający Piotr Hałas zmuszony upływającym czasem wreszcie zdecydował się na rzut, nadział się na blok Grzegorza Malewskiego. - Chcieliśmy zakończyć naszą akcję jak najpóźniej, po to by Pruszków miał mało czasu. Niestety Piotrek został zablokowany. Szkoda - mówił po spotkaniu trener AZS AWF Mirosław Stawowski. Akademicy próbowali zatrzymać jeszcze akcję gospodarzy, ale robili to na tyle nieskutecznie, że żaden z sędziów nie dopatrzył się faulu. Znicz Basket mógł więc spokojnie wyprowadzić kontrę.

- Nie potraktowaliśmy tego meczu treningowo. Podeszliśmy do tego spotkania tak jak do każdego innej potyczki ligowej. W przypadku dwóch wygranych mamy szansę zająć jedenaste miejsce i zmierzyć się z Resovią Rzeszów w play-out. Potrzebne są więc nam zwycięstwa. - stwierdził drugi trener Znicza Basket Wojciech Rogowski.

Po trzytygodniowej przerwie na parkiecie pojawił się Marcin Ecka, który z powodu urazu stawu skokowego nie grał od spotkania z ŁKS Łódź. Rozgrywający Znicza Basket musi jeszcze uważać na kontuzjowaną nogę, dlatego rzadko decydował się na wejścia pod kosz. Ecka na zakończenie pierwszej kwarty trafił jednak z połowy boiska.

Najdłużej na boisku w zespole gospodarzy przebywał inny rekonwalescent Marcin Matuszewski. - Kuba miał dzisiaj słabszy dzień, dlatego zastąpił go Marcin. Grał dobrze dlatego przebywał na boisku najdłużej. - dodał Rogowski.

Znicz Basket Pruszków – AZS AWF Katowice 59:55 (15:11, 10:22, 15:6, 19:16)

Punkty dla Znicza Basket: G.Malewski 13, M.Aleksandrowicz 11 (2), J.Dłoniak 8, T.Briegmann 7, D.Wilkusz 6, M.Matuszewski 4, A.Bajer 4, R.Urbaniak 3, M.Ecka 3 (1), A.Suliński 0, D.Czubek 0;

Punkty dla AZS AWF: A.Donigiewicz 15 (1), P.Grzywocz 12, T.Zając 7, P.Hałas 6 (2), G.Szybowicz 5 (1), M.Piotrkowski 4, A.Mrówczyński 3 (1), W.Wojsz 2, K.Wosz 1.

Komentarze (0)