Mateusz Bierwagen: To, co zrobiliśmy na zbiórce, to jest coś nieprawdopodobnego

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Można chyba uznać za pewien cud to, że choć bydgoska Astoria kompletnie poległa w walce na tablicach, do ostatniej akcji była w grze w spotkaniu z beniaminkiem I ligi, Jamalex Polonią. Bydgoszczanie przegrali 76:80, mając za mało atutów w ataku.

- Wiedzieliśmy, że Polonia to będzie bardzo wymagający rywal - zaznaczył po meczu Konrad Kaźmierczyk, szkoleniowiec bydgoskiej drużyny. - Mieliśmy, co chyba wszyscy widzieli, ogromne problemy ze zbiórką. Te 52 zebrane piłki przez przeciwników to będzie chyba jeden z rekordów sezonu. A w tym aż 24 w ataku. Rywale rzucali sporo rzutów wolnych, z czego wiele było niecelnych, ale swoje rzuty dobijali. Byliśmy w tym elemencie bezradni - dodał.

Astoria przespała zwłaszcza początkowe fragmenty meczu. Co prawda w trakcie jego trwania dogoniła leszczynian, ale w trakcie pierwszych 20 minut nie za wiele było z jej strony składnych, zespołowych akcji. - Chyba spora trema zjadła chłopaków, bo w pierwszej połowie nie graliśmy nic, każdy chciał coś zrobić samemu. Nie było drużyny. Uważam, że klimat w zespole jest świetny, ale na parkiecie tego niestety nie było - zakończył Kaźmierczyk.

Z dużym rozgoryczeniem wypowiedział się także kapitan bydgoskiej ekipy, Mateusz Bierwagen. Po powrocie do swojego macierzystego klubu zapewne liczył na zwycięstwo, jednak w pierwszym meczu musiał obejść się smakiem. - To, co jako drużyna zrobiliśmy na zbiórce, to jest coś nieprawdopodobnego - krótko, acz dosadnie skomentował kwestię przegranej walki na tablicach skrzydłowy Astorii.

- Druga przyczyna naszej porażki to natomiast to, że nikt, kto miał zdobywać punkty, nie wniósł do ataku nic, poza ambitnie i agresywnie grającym Patrykiem (Gospodarkiem - przyp. red). Wynikało to chyba z tego, że każdy chciał się pokazać i zrobić coś dla drużyny, aby zostać w tej 1. kolejce zapamiętanym. Były dobre chęci, ale skutek był kompletnie odwrotny - podkreślił kapitan Astorii.

- Wyszło, że jesteśmy praktycznie nową drużyną. Tak, jak profesjonalnie trenujemy i otrzymujemy profesjonalne wskazówki, mając dobry system, na dziś nie jesteśmy jeszcze gotowi, aby go realizować. Mam nadzieję, że to się jak najszybciej zmieni - zakończył 28-latek.

ZOBACZ WIDEO Zofia Klepacka walczy o Tokio 2020 (źródło TVP S.A.)

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu:
Komentarze (0)