[tag=2371]
Bartosz Bochno[/tag] niezbyt dobrze będzie wspominać tegoroczny Memoriał Andrzej Kowalczyka pomimo, że PGE Turów Zgorzelec zajął w nim pierwsze miejsce. Reprezentant klubu z przygranicznego miasta doznał w Ostrowie Wielkopolskim złamania nosa.
- Jeżeli chodzi o samopoczucie, to bywało lepiej, ale obecnie nie jest najgorzej. Z drugiej strony całe szczęście, że to tylko nos, a nie coś gorszego - przyznaje Bartosz Bochno.
Sytuacja w której 28-latek doznał tego nieprzyjemnego urazu miała miejsce podczas starcia z TBV Start Lublin, a dokładnie podczas kontaktu z Brandonem Petersonem, który jest wyższy od gracza PGE Turowa o 11 cm.
- Grałem akcje pick and roll, atakowałem kosz i w momencie gdy wykonałem rzut, to ten zawodnik na mnie skoczył. Wydaje mi się, że nie był raczej skupiony na piłce. Zdobyłem wtedy dwa punkty, a on trafił mnie akurat w nos - opisuje zdarzenie Bochno.
ZOBACZ WIDEO: Strata punktów wyjdzie kadrze na dobre? "Będziemy mocniejsi"
Rzucający z przygranicznego miasta zapisał na swoim koncie w tamtym spotkaniu łącznie 5 "oczek". Dzień później, gdy w meczu z BM Slam Stalą grał już w specjalnej masce ochronnej, nie trafił do kosza ani razu, a w jego grze widać było niepewność. Choć maska jest dla koszykarza sporym ograniczeniem, to Bochno szybko będzie musiał się do niej przyzwyczaić. Może w niej bowiem występować nawet przez kilka następnych tygodni.
- Maska to dość spore ograniczenie i na pewno nie jest w niej komfortowo. Na chwile obecną nie wiem dokładnie ile będę musiał w niej trenować i grać, ale mam nadzieję, że nie potrwa to za długo - dodaje koszykarz byłych mistrzów Polski.
Uraz Bartosza Bochno to nie jedyne zmartwienie sztabu szkoleniowego PGE Turowa. W dwóch ostatnich sparingach drużyny przed inauguracją zmagań ligowych nie zagrał także Demond Carter (naciągnięty mięsień). Z gry w dalszym ciągu wyłączony jest również Robert Tomaszek.