To były niesamowite emocje dla kibiców jednej i drugiej ekipy, gdyż wynik niedzielnego spotkania ważył się do dosłownie do ostatnich sekund. Kiedy w drugiej kwarcie starcia gospodarze prowadzili różnicą nawet 13 punktów, wydawać się mogło, że włocławianie zanotują mocny falstart rozgrywek, lecz ostatecznie to oni mieli pojedynek w garści i z tego nie skorzystali.
Na niecałe 2 minuty przed zakończeniem gry podopieczni Igora Milicica prowadzili różnicą 5 punktów. Wtedy licznie zgromadzeni w Starogardzie Gdańskim fani z Kujaw niemal byli pewni, że ich ulubieńcy wywiozą z trudnego terenu pierwsze 2 "oczka". Do odrabiania strat zabrali się jednak najlepsi strzelcy Kociewskich Diabłów Michael Hicks, Marcin Flieger oraz Anthony Miles, a po tym jak dwóch rzutów wolnych nie trafił Kamil Łączyński, bohaterem zawodów został Serb Uros Mirkovic, który lewym hakiem dał Polpharmie pierwszy triumf w sezonie. Wspomniany Łączyński miał jeszcze okazję rzutem za trzy punty wraz z ostatnią syreną przechylić szalę zwycięstwa na korzyść przyjezdnych, ale próba rozgrywającego nie znalazła drogi do kosza, a w szeregach starogardzian mogła zapanować wielka radość.
- Emocje do teraz jeszcze nas nie opuściły - śmiał się po ostatniej syrenie, trener gospodarzy Mindaugas Budzinauskas. - To jest dla nas arcyważna wygrana, bo nie ma nic lepszego, niż zacząć sezon takim zwycięstwem - zaznaczał.
Szkoleniowiec Polpharmy docenił także klasę rywala. Nie od dziś wiadomo, że Anwil Włocławek jest jednym z kandydatów do medalu PLK. Tym bardziej pochwalił również swoich koszykarzy za to, że nie przestraszyli się ligowego potentata.
- Anwil był faworytem tego spotkania i grali bardzo dobrą koszykówkę - chwalił Budzinauskas. - Tu nie chodzi tylko o nasze zwycięstwo, ale o to w jaki sposób je osiągnęliśmy. Jestem bardzo zadowolony, a do tego meczu przygotowywaliśmy się tydzień, może nawet więcej i wszyscy zawodnicy, którzy byli na boisku walczyli i to właśnie chodzi. Pokazaliśmy, że jesteśmy bardzo odważnym zespołem i potrafimy wygrać mecz w końcówce nawet, gdy nie idzie. Podkreślam, że z tak trudnym przeciwnikiem - podsumował Litwin.
ZOBACZ WIDEO: Piłkarze Legii sami zwolnili Hasiego? "Magiczna" przemiana po odejściu Albańczyka