Thomas Kelati: Ludzie pytają mnie o to samo od kilku lat

PAP / PAP/Adam Warżawa
PAP / PAP/Adam Warżawa

Transfer Thomasa Kelatiego był jednym z najciekawszych ruchów w okresie letnim w PLK. Jak na razie jednak o zawodniku częściej mówi w kontekście problemów zdrowotnych. To powoli zaczyna go irytować.

[b]

WP SportoweFakty: Po ośmiu latach przerwy znów zdobył pan punkty w rozgrywkach PLK. Jednak na pierwszy celny rzut w barwach Stelmetu BC trochę musiał pan poczekać.[/b]

Thomas Kelati: W końcu. Długo czekałem na te pierwsze punkty w koszulce Stelmetu BC. Widziałeś, że szukałem pozycji, ale nie mogłem się wstrzelić. Tak czasami się dzieje.

Czy brak trafienia powodował frustrację?

- Nie, ja do wszystkiego bardzo spokojnie podchodzę. Wiedziałem, że w końcu trafię. To była kwestia czasu. Poza tym najważniejsze jest to, że wygraliśmy i wróciliśmy na ścieżkę zwycięstw.

ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski o karnym: nie było zatrzymania (Źródło: TVP S.A.)

Podpadł pan trochę kibicom mówiąc, że do Zielonej Góry przyjechał pan bez formy.

- Historia mojej kariery pokazuje, że mam trudne wejścia do zespołów. Tak było chociażby w PGE Turowie Zgorzelec. Pierwsze trzy mecze były beznadziejne w moim wykonaniu. Działacze zastanawiali się, czy mnie nie wyrzucić z drużyny. W Hiszpanii było podobnie. Później jednak rozkręcałem się i byłem ważną postacią zespołów. Wierzę w to, że w Stelmecie BC będzie podobnie. Chcę pokazać wszystkim, że wciąż potrafię grać w koszykówkę.

Na razie częściej mówi się o panu w kontekście problemów zdrowotnych. Czy to nie denerwuje pana?

- Trochę tak, ale przyzwyczaiłem się już do tego. Niemal od samego początku mojej kariery dziennikarze i kibice zadają te same pytania. To irytujące, tym bardziej, że ja praktycznie cały czas gram, biegam i skaczę. Wielkich przerw w karierze nie miałem. Teraz przed sezonem wykonałem kawał dobrej pracy z Jure Drakslarem, który świetnie przygotował mnie do gry. Powiem szczerze, że dawno nie miałem tak trudnego okresu przygotowawczego. To było w stylu Saso Filipovskiego. To powodowało problemy, bo moje ciało już tak szybko się nie regeneruje.

Kiedy Thomas Kelati będzie w idealnej formie?

- Z każdym meczem będę wyglądał coraz lepiej. Potrzebuję meczowego ogrania. Nie chcę obiecywać, że za dwa-trzy tygodnie będę w optymalnej formie, bo to trudno przewidzieć. Cały czas pracuję nad sobą. Generalnie czuję się bardzo dobrze fizycznie, ale jestem jeszcze na etapie zrzucania wagi. Chcę zgubić 1-2 kilogramy. Wydaje mi się, już teraz jestem całkiem szybki, ale będę jeszcze lepszy w tym elemencie.

Przejdźmy do meczu z Treflem Sopot. Pierwsza połowa nie była jednak za dobra w waszym wykonaniu.

- Nie graliśmy zespołowo po obu stronach parkietu. Podobnie było w Superpucharze Polski. W ataku nie dzieliliśmy się piłką. Próbowaliśmy indywidualnymi popisami kończyć akcje. W ten sposób na tym poziomie nie da się grać. Po prostu. Trefl Sopot to wykorzystał.

Po przerwie oglądaliśmy inny Stelmet BC Zielona Góra.

- To prawda. Trener Gronek nie mówił za dużo. Zapytał nas, czy tylko na tyle stać. Dał nam do zrozumienia, że każdy z nas może grać lepiej. Miał rację. Jesteśmy doświadczonym zespołem, który wie, jak reagować w sytuacjach stresowych. W drugiej połowie przyspieszyliśmy, zaczęliśmy wykorzystywać nasze przewagi pod koszem. Poprawiła się także defensywa. Byliśmy agresywni, zaangażowani. Nie pozwalaliśmy Treflowi na łatwe punkty.

To jest prawdziwa twarz Stelmetu BC?

- Chciałbym, żebyśmy grali w ten sposób przez cały sezon. W sparingach graliśmy już w ten sposób - chociażby z Albą Berlin czy Anwilem Włocławek. Myślę, że kluczową kwestią jest zespołowość. Czasami jeszcze kilku zawodników za bardzo chce pokazać swoje indywidualne umiejętności. Koszykówka nie polega jednak na popisach jednej osoby. Chodzi o zespołowość.

Rozmawiał Karol Wasiek

Źródło artykułu: