Pierwszy taki mecz Łukasza Koszarka w PLK od trzech lat

WP SportoweFakty
WP SportoweFakty

Łukasz Koszarek dość niespodziewanie mecz z Treflem Sopot rozpoczął na ławce rezerwowych. Po raz ostatni taka sytuacja w PLK miała miejsce 21 marca 2013 roku. Stelmet Zielona Góra grał wówczas także z sopockim klubem.

Artur Gronek zaskoczył wyjściowym ustawieniem w sobotnim spotkaniu z Treflem Sopot. 31-letni szkoleniowiec na ławce posadził trzech reprezentantów Polski - Łukasza Koszarka, Przemysława Zamojskiego i Adama Hrycaniuka.

O ile dla dwóch ostatnich nie jest sytuacja wyjątkowa, to dla Koszarka już tak. Reprezentacyjny rozgrywający po raz ostatni mecz w PLK jako zmiennik rozegrał 21 marca... 2013 roku. Wtedy rywalem Stelmetu Zielona Góra był... Trefl Sopot. - Historia zatoczyła koło - śmieje się zawodnik.

Po tamtym spotkaniu Mihailo Uvalin zmienił wyjściowe ustawienie i desygnował Koszarka do pierwszej piątki. Kolejni trenerzy konsekwentnie stawiali na reprezentanta Polski. Ten trend postanowił zmienić Artur Gronek.

WP SportoweFakty: Łukasz Koszarek na ławce rezerwowych. To coś nowego.

ZOBACZ WIDEO Lewandowski jak Lubański? Wiele podobieństw (Źródło: TVP S.A.)

Łukasz Koszarek: To fakt. Ostatni taki mecz miał miejsce w debiucie w barwach Stelmetu BC. Graliśmy wówczas z Treflem Sopot. Pamiętam, że przegraliśmy. Później wskoczyłem już do pierwszej piątki.

Trener Gronek zaskoczył rywali, kibiców. Pana także?

- Trener Gronek rano przed meczem powiedział mi, że taką strategię obierze. W pełni ją zaakceptowałem. Przecież w mojej karierze zdarzało mi się już zaczynać mecze na ławce rezerwowych. To nic nowego. Nie gramy dla statystyk, ale dla większych celów.

Ale początku meczu nie zaliczycie do specjalnie udanych. Graliśmy kiepsko po obu stronach parkietu. Czym było to spowodowane?

- Na początku nasza gra nie wyglądała najlepiej. Nie ukrywajmy tego. Piłka kiepsko krążyła w ataku i mieliśmy dość średnie pozycje do oddawania rzutów. Widać było, że każdy chciał się pokazać, nieco zagrać pod siebie. To niestety często odbija się na wyniku.

Po przerwie gra Stelmetu BC znacząco się poprawiła. Padły mocne słowa w szatni?

- Nie, trener wszystko spokojnie wytłumaczył. W drugiej połowie piłka znacznie lepiej krążyła w ataku. Można to dostrzec, że jeśli dobrze idzie w ofensywie, to od razu poprawia się także obrona. Zawodnicy bardziej się przykładają.

A to nie jest na odwrót? Mocna obrona nie napędza ataku?

- Wszyscy tak mówią, ale jest jak jest. Mówię, jak to wygląda od środka. Na zewnątrz proste formułki i reguły są piękne, ale rzeczywistość jest nieco inna.

W ataku macie olbrzymi potencjał. Aż roi się od znakomitych strzelców.

- To fakt. Mamy kilku takich zawodników, którzy w innych drużynach mogliby spokojnie walczyć o miano króla strzelców w PLK. W tym zespole gra się nieco inaczej. Nie liczą się statystyki indywidualne.

Co musi się stać, aby gra Stelmetu BC wyglądała tak jak w drugiej połowie meczu z Treflem Sopot?

- Wydaje mi się, że potrzebujemy jeszcze wielu spotkań, by nasza gra się zaziębiła. Czasami jeszcze na parkiecie się nie do końca rozumiemy.

Co działo się po meczu z Rosą po Superpucharze?

- Mecz w Superpucharze trochę nami zachwiał, ale trener Gronek bardzo spokojnie do tego podszedł. Była pełna tego spotkania, wyciągnęliśmy wnioski, ale potrzebujemy czasu, żeby dojrzeć jako zespół.

Rozmawiał i notował Karol Wasiek

Źródło artykułu: