Tak naprawdę wszyscy mają jeszcze w pamięci genialny mecz finałowy z Berlina, gdzie CSKA Moskwa po dogrywce pokonało Fenerbahce Stambuł, a w środę ruszy kolejny, już 16. sezon Euroliga. Rozgrywki, które od 2000 roku budują swoją markę, zrzeszają najlepsze drużyny ligowe na Starym Kontynencie i bez wątpienia nadal to właśnie te rozgrywki będą najbardziej prestiżowe.
Nowy sezon będzie inny, a duża w tym "zasługa" konfliktu na linii ECA - FIBA Europe. Zmniejszona została liczba drużyn, zmieniony został system rozgrywek. W nową edycję wkracza 16 drużyn, które nie będą podzielone na grupy. Cała szesnastka rozegra 30 kolejek rundy zasadniczej, która która potrwa do 7 kwietnia.
Potem osiem najlepszych zespołów zagra w fazie play-off (1-8, 4-5, 3-6 i 2-7) w serii do trzech zwycięstw. Triumfatorzy tych serii utworzą skład turnieju Final Four, który zaplanowano na termin 19-21 maja 2017 roku.
Z 16 uczestników najwięcej swoich przedstawicieli jako kraj ma Turcja, bowiem aż czterech. Na liście uczestników próżno szukać teamu z Polski i będzie to pierwsza taka sytuacja od momentu powstania tych rozgrywek. Próżno również szukać jakiegokolwiek polskiego gracza w składach jakiejkolwiek drużyny.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 46. Bartosz Kapustka: to był dla mnie duży szok, ciężko mi było w to uwierzyć [1/3]
Na starcie 16. sezonu Euroligi ciężko wskazać głównego faworyta. Kluby poczyniły wiele głośnych transferów, ale w pierwszym szeregu do triumfu tradycyjnie należy wymienić takie kluby, jak CSKA Moskwa, Fenerbahce Stambuł, Real Madryt czy FC Barcelonę Lassa.
Jak podał niedawno Jordi Bertomeu, szef Euroligi, triumfator całych rozgrywek zarobi milion euro. Na konto finalisty wpłynie połowa tej sumy, trzeci zespół otrzyma 300 tysięcy euro, a ostatnia ekipa Final Four zarobi 200 tysięcy euro. Za awans do fazy play-off kluby zarobią po 70 tysięcy euro, z koeli za każde zwycięstwo w meczu na kontro drużyny powędruje 40 tysięcy euro.
Euroliga wystartuje w środę w Madrycie, gdzie Real zmierzy się z Olympiakosem Pireus.