- Trefl Sopot to dobry rywal, ale liczyliśmy na wygraną - powiedział wprost na konferencji prasowej Zoran Sretenovic, szkoleniowiec BM Slam Stali Ostrów Wielkopolski.
Serb ma ciężki orzech do zgryzienia. Jego drużyna ma bilans 0:3, ale to nie jedyny powód do zmartwień. Słabo wygląda gra zespołu, który jest jedynym z kandydatów do gry w play-offach. Tymczasem ostrowianie w trzech pierwszych kolejkach przegrali z ekipami, które mają podobne aspiracje - Polskim Cukrem Toruń, Rosą Radom i Treflem Sopot.
Koszykarze BM Slam Stali zapowiadali, że przed niedzielnym meczem chęć rehabilitacji za niepowodzenia w Toruniu i Radomiu. Okazja do tego była wyjątkowa, bo po siedmiu latach wielka koszykówka znów wróciła do Ostrowa Wielkopolskiego.
To jednak bardziej usztywniło podopiecznych Sretenovicia. Lepiej w "nowych warunkach" czuli się sopocianie, którzy od samego początku narzucili swoje warunki, zasłużenie wygrywając 73:70.
ZOBACZ WIDEO Rafał Patyra: Nawałce zaczynają się wymykać lejce z rąk
- Graliśmy za nerwowo. Widać było, że zawodnicy chcieli się pokazać przed własną publicznością. To nieco zdemotywowało koszykarzy, którzy byli usztywnieni - tłumaczył Sretenović.
Kilka kwestii w układance "Stalówki" szwankuje. Serb zwraca uwagę, że koszykarze nie grali zespołowo (12 asyst), a poza tym dużo pudłowali rzutów za dwa punkty (16/45).
- Straty, nietrafione rzuty spod kosza. To boli. W ten sposób nie da się wygrać meczu. Graliśmy bardzo indywidualnie. Z tego nic dobrego nie wynikło. Gdy trochę zaczęliśmy grać zespołowo to od razu lepiej to wyglądało. Wracaliśmy dzięki temu do gry - wyjaśnił opiekun BM Slam Stali.
Ostrowianie w następnej kolejce zmierzą się na wyjeździe z Siarką Tarnobrzeg.