W niedzielny wieczór koszykarze Polskiego Cukru sprawili miłą niespodziankę swoim kibicom, pokonując na wyjeździe faworyzowaną Rosę 86:64. Goście zwyciężyli wysoką różnicą, osiągając kilkupunktową przewagę już na samym początku spotkania.
- Przyjechaliśmy tutaj powalczyć o wygraną, chociażby jednym punktem, a wygraliśmy dwudziestoma dwoma, więc trzeba się cieszyć - podkreślił po ostatniej syrenie Bartosz Diduszko, najlepszy zawodnik drużyny z Torunia w starciu drugiej kolejki Polskiej Ligi Koszykówki.
29-latek zdobył 17 punktów w trakcie ponad 27 minut spędzonych na parkiecie. Zanotował skuteczność 7/10 z gry, w tym 3/4 z dystansu. Ponadto miał cztery zbiórki, trzy asysty, przechwyt i blok, kończąc zawody ze wskaźnikiem eval +21, najwyższym spośród wszystkich zawodników przebywających na parkiecie hali MOSiR.
Wicemistrzowie Polski mieli niską efektywność, w czym ogromna zasługa świetnie spisujących się w defensywie rywali. - Wiadomo, że jak się dobrze broni, to później łatwiej się gra w ataku. Spisaliśmy się dobrze w defensywie i trafialiśmy "trójki" z wolnych pozycji. Tymi elementami zbudowaliśmy sobie przewagę - zwrócił uwagę obwodowy.
Przed konfrontacją z podopiecznymi Jacka Winnickiego radomianie nie mieli zbyt wiele czasu na odpoczynek. - Rosa rozegrała dwa spotkania więcej, bo poza meczem ze Stalą, walczyła również o superpuchar. Za chwilę zaczyna europejskie puchary. Jej zawodnicy mają więcej w nogach. Staraliśmy się to wykorzystać i grać szybciej - przyznał Diduszko.
ZOBACZ WIDEO Zapłakany, chciał uciekać. Oto początki Cristiano Ronaldo. Wróci jeszcze do domu?