Golden State Warriors przegrali na własnym parkiecie aż 100:129 z San Antonio Spurs. Był to dla faworyzowanych Warriors - z Kevinem Durantem w składzie - pierwszy mecz nowego sezonu, ale licząc z tym poprzednim, to już czwarta porażka z rzędu. Warriors przegrali trzy ostatnie mecze finałów NBA z Cleveland Cavaliers, którzy rozpoczęli sezon od wysokiego zwycięstwa 117:88 nad New York Knicks.
- Kevin jest tak dobry, że będzie wyglądał dobrze z kimkolwiek by nie grał - mówił po meczu trener Warriors Steve Kerr o debiucie Duranta, który rzucił 27 punktów i miał 10 zbiórek. - Kevin nie był przyczyną porażki. Tu nie chodziło o jednego gracza. Chodziło o całą grupę.
W pierwszym dniu sezonu to Warriors zagrali rozkojarzeni, tak jakby to oni, a nie Cavaliers, odbierali pierścienie za zdobycie mistrzostwa. Popełnili 16 strat, kilkukrotnie w głupi sposób oddając Spurs piłkę przy wznawianiu jej z autu. Trafili też tylko 7 z 33 rzutów za trzy i nie potrafili przez cały mecz zatrzymać Kawhi'a Leonarda, który rzucił 35 punktów i drugi sezon z rzędu pobił swój rekord kariery w meczu otwarcia nowego sezonu. Swój rekord kariery pobił też rezerwowy Spurs Jonathon Simmons - 20 punktów - który świetnie zastąpił kontuzjowanego Danny'ego Greena.
- Jestem pewien, że w internecie będą pisać, że Kevin zepsuł chemię w naszej drużynie i że nie możemy wygrywać bez niego. Bla bla bla - komentował porażkę Draymond Green. - Nie możemy się tego doczekać. Wiemy, że to przed nami.
Warriors swój drugi mecz sezonu rozegrają w piątkową noc. Ich rywalem będą New Orleans Pelicans, osłabieni brakiem Jrue Holiday'a i Tyreke'a Evansa. Spurs w czwartek podejmują Sacramento Kings.
ZOBACZ WIDEO Słynni sportowcy na zdjęciach z dzieciństwa. Rozpoznasz ich?