- Nie był to najlepszy mecz w naszym wykonaniu, zwłaszcza w ataku. Trener Milicić skutecznie opóźniał nasze kolejne akcje. Myślę, że była szansa na ukaranie włocławskiej drużyny w tym spotkaniu, ale swoją koszykówkę zaczęliśmy grać dopiero w trzeciej kwarcie. W czwartej kwarcie wyszedł po prostu brak naszego doświadczenia - powiedział po sobotnim meczu trener gości, Michał Baran.
Trener beniaminka zwrócił uwagę na pracę sędziów tego spotkania. Z powodu pięciu przewinień przedwcześnie parkiet musiał opuścić Jakub Dłuski, który jest jedynym środkowym w drużynie Miasta Szkła Krosno. Włocławianie wykorzystali brak polskiego podkoszowego i dzięki dobrej grze Pawła Leończyka przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę.
- Nie chciałbym jakoś szczególnie odwracać uwagi na sędziów tego spotkania, ale kilka fauli odgwizdanych Jakubowi Dłuskiemu spowodowało, że nie mógł on normalnie bronić. Jest on naszym jedynym centrem i wydaje mi się, że te trzy z pięciu fauli nie powinny być odgwizdane i można było puścić grę. To wszystko to jednak moja subiektywna ocena i nie szukam winy u sędziów
Miasto Szkła musiało sobie radzić bez swojego środkowego przez ostatnie 4 minuty meczu. W tym czasie podopieczni Michała Barana zdołali zdobyć przeprowadzić tylko dwie skuteczne akcje - z dystansu trafił Chris Czerapowicz, a punkty z rzutów wolnych dołożył Royce Woolridge.
- Mieliśmy bardzo duży problem z zatrzymaniem podkoszowych zawodników Anwilu Włocławek, Pawła Leończyka i Josipa Sobina. Nie mieliśmy już żadnej odpowiedzi w momencie, gdy Jakub Dłuski opuścił boisko i zostaliśmy z dwoma silnymi skrzydłowymi na parkiecie. W takiej sytuacji zatrzymanie gry pod koszem jest bardzo ciężkie. Mieliśmy duży problem z zastawianiem pod koszem, Anwil zebrał nam aż 16 piłek na atakowanej tablicy - powiedział.
Krośnianie mieli jeszcze szansę na odwrócenie losów spotkania, ale koszykarze beniaminka zanotowali proste straty, które przerodziły się w punkty dla gospodarzy.
- Przystępując do ligi wiedzieliśmy, ze będziemy mieć problem pod koszem, a jeśli w meczu dochodzą problemy z faulami, to ciężko było zatrzymać podkoszowych graczy Anwilu. Dwie ostatnie akcje w naszym wykonaniu były totalna katastrofą. Najpierw w trybuny podał Dariusz Oczkowicz, a po chwili w nogi kolegi podał Royce Woolderige - dodał polski szkoleniowiec.
- Ta porażka boli, bo do meczu przygotowaliśmy się bardzo solidnie i dobrze wypadliśmy z zespołem, który ma zamiar bić się o medale. Naszym celem jest pozostanie w lidze, dysponujemy małym budżetem, a zawodnicy pokazali wielkie serce do gry i momentami grali bardzo widowiskową koszykówkę - zakończył.
Kolejne spotkania Miasto Szkła Krosno rozegra 7 listopada, rywalem beniaminka będzie PGE Turów Zgorzelec.