Aż 13 ze swoich 21 punktów zdobył w czwartej kwarcie Paweł Leończyk i to w dużej mierze dzięki jego pewnej grze w ataku Anwil Włocławek zdołał wygrać mecz z Miastem Szkła. Świetna gra polskiego skrzydłowego i zmiana obrony w ostatnich minutach kompletnie odwróciła losy meczu.
- W trzeciej kwarcie był moment, gdy nasi rywale przejęli kontrolę nad meczem, ale my się nie poddaliśmy. Duże brawa dla całej naszej drużyny, że potrafiliśmy wygrać ten mecz. Było to bardzo ciężkie spotkanie, ale my potrzebowaliśmy takiego zwycięstwa po walce - powiedział Leończyk.
- Ciężko powiedzieć, czemu nasza gra tak wygląda. W pewnym momencie straciliśmy kontrolę nad meczem, ale trener znalazł ustawienie dla nas, które pomogło nam zdobywać punkty i ostatecznie wygrać - ocenił po meczu bohater włocławskiej ekipy.
Anwil miał ponownie bardzo duże problemy z trafianiem rzutów. Podobnie jak w Dąbrowie Górniczej skuteczność z gry spadła poniżej 40 procent, co jest bardzo słabym wynikiem. Ciężar zdobywania punktów został przeniesiony w głównej mierze na graczy podkoszowych Anwilu, którzy nie zawodzili w sobotę.
- Szkoda, że nie trafialiśmy rzutów z otwartych pozycji, przez to w końcówce było bardzo nerwowo. To są małe rzeczy, które wpływają później na przebieg spotkania. Wystarczyły trzy celne rzuty więcej, gdy prowadziliśmy kilkoma punktami i mogło być już wcześniej po meczu - dodał.
Po raz kolejny świetna gra Pawła Leończyka w Hali Mistrzów sprawiła, że to włocławianie z parkietu schodzili jako zwycięzcy. Sam zawodnik skromnie przyznaje, że to nie był jego wielki dzień, a całego zespołu.
- To nie był mój dzień, to był dzień Anwilu Włocławek, bo ostatecznie wygraliśmy to spotkanie. Ja staram się robić co tylko mogę, by pomóc drużynie i dziś się to udało. W kolejnym meczu już inny zawodnik może być w dobrej dyspozycji i będzie mógł wziąć na siebie ciężar gry - zakończył.
[color=black]ZOBACZ WIDEO Michał Listkiewicz: Boniek zrobi wszystko, by być dobrze zapamiętanym (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}
[/color]