Marko Brkić: Będę korzystał z prezentów

W ostatnim spotkaniu przeciwko zespołowi Atlasa Stali Ostrów Wielkopolski Marko Brkić należał do wyróżniających się zawodników Anwilu. Serb w ciągu 27 minut spędzonych na parkiecie uzyskał 23 punkty oraz 5 zbiórek, będąc najskuteczniejszym graczem włocławian. Obecnie Brkić myślami jest już jednak tylko przy sobotnim meczu z Polpharmą Starogard Gdański.

W minionej kolejce Anwil Włocławek dość gładko poradził sobie z Atlasem Ostrów Stalą Wielkopolski. Goście wywieźli z coraz mniej trudnego terenu dwa punkty, które mogą okazać się bardzo ważne w walce o miejsce w czołowej czwórce po zakończeniu sezonu zasadniczego. W wywalczeniu zwycięstwa Anwilowi pomogła forma dwóch zawodników: Andrzeja Pluty, który sześciokrotnie trafił za trzy oraz Marko Brkicia. Przyzwyczajeni do częstszej obecności Serba na dystansie, tym razem kibice mogli podziwiać jego umiejętności gry bliżej kosza. Po meczu koszykarz w ten sposób skomentował swoją dyspozycję. - Trener polecił mi po prostu grę bliżej deski i to się sprawdziło - stwierdził gracz na łamach oficjalnej strony klubowej. - To był dobry mecz w moim wykonaniu, ale przecież przede wszystkim pomogła mi drużyna. Takie po prostu było zamierzenie, żeby grać więcej piłek pod kosz.

Nie da się ukryć, że jest to pewna innowacja w taktyce Anwilu. Dotąd podopieczni Igora Griszczuka polegali przede wszystkim na rzutach zza linii 6,25. Wedle starego porzekadła koszykarskiego, nie można wygrywać bazując tylko na rzutach z dystansu, co w przypadku Anwilu sprawdzało się idealnie. Przegrane z Turowem czy Czarnymi tylko potwierdzają tę teorię. - Im bliżej tablicy, tym większe mieliśmy do tej pory problemy. Działo się nawet tak, że gdy zawodziły rzuty z daleka, to zespół stawał w miejscu - przyznaje serbski zawodnik, dodając jednocześnie, że zespół bardzo dużo czasu poświęca na poprawę właśnie stylu gry. - Trener stara się zbilansować grę. Mocno pracujemy nad poprawą elementów, które szwankowały w przegranych meczach.

O tym czy detale uległy poprawie będzie wiadomo już w najbliższą sobotę. Anwil spotka się z Polpharmą Starogard Gdański w meczu o być może najważniejszym, dla tych dwóch klubów, znaczeniu w całym sezonie regularnym. Obie ekipy legitymują się obecnie bilansem 15-9 zajmując odpowiednio trzecią i czwartą pozycję w tabeli. Przegrany w tym spotkaniu do samego końca rundy zasadniczej nie będzie pewny swego udziału w fazie play-off. - Presja jest większa kiedy losy ważą się w ostatnich pojedynkach. Wiemy i czujemy, że wiele zależy od tego występu. Gramy przecież nie tylko o miejsce w tabeli, ale również o występy w Pucharze Polski - zauważa Brkić.

Silny skrzydłowy zdaje sobie sprawę, że potyczka z ekipą ze Starogardu Gdańskiego nie będzie łatwa, lecz wierzy w defensywne umiejętności swojego zespołu. - Nie możemy im pozwalać na łatwe rzuty po przechwytach, czyli trzeba uważnie rozgrywać piłkę. Musimy także wracać do obrony, bo Polpharma gra bardzo szybką koszykówkę. Jeśli tylko ograniczymy te dwie rzeczy, wówczas powinno być łatwiej - ucina zawodnik.

Zapytany o przypuszczenia odnośnie swojej dyspozycji, Brkić niezmiennie odpowiada, że najważniejszy jest zespół. Doskonale jednak zdaje sobie sprawę, że jest jednym z graczy odpowiedzialnych za zdobywanie punktów w Anwilu. - W meczu z Atlasem gdy tylko miałem trochę miejsca na parkiecie, trafiałem. Jeśli w sobotę przeciwnicy znów dadzą mi takie prezenty, to będę z nich korzystał - kończy Serb.

Komentarze (0)