W sobotę King Szczecin przegrał z Rosą 79:82 w meczu szóstej kolejki Polskiej Ligi Koszykówki. Dla drużyny z portowego miasta była to trzecia porażka w bieżącym sezonie, wskutek czego spadła o jedną pozycję, na szóste miejsce w tabeli. W hali MOSiR w Radomiu goście byli blisko przynajmniej doprowadzenia do dogrywki.
- Mamy bardzo dobry zespół, co pokazaliśmy już w kilku meczach tego sezonu. Nie inaczej było teraz, byliśmy bardzo blisko zwycięstwa przeciwko wicemistrzowi Polski. Gramy do końca, tym razem nie udało się trafić ostatniego rzutu, ale jestem przekonany, że następnym razem nam się powiedzie - zaznaczył Russell Robinson.
Amerykanin spędził na parkiecie 30,5 minuty. W tym czasie zdobył 12 punktów i miał dziewięć asyst, "ocierając się" o double-double. Ponadto zanotował sześć przechwytów i cztery zbiorki.
Choć przed rozpoczęciem bieżących rozgrywek sporo mówiło się o mniejszym niż przed rokiem budżecie King Szczecin, ten zespół spisuje się dużo lepiej niż w poprzednim sezonie. W tym samym momencie miał bowiem bilans 2-5 (teraz 4-3). - Nie myślimy o pieniądzach, ale o tym, żeby grać w koszykówkę. Mamy bardzo dobry sztab szkoleniowy, który świetnie przygotował nas do sezonu, dzięki czemu możemy rywalizować z najsilniejszymi drużynami w Polsce - podkreślił Robinson.
Przed ponad dwoma tygodniami podopieczni Marka Łukomskiego ulegli na wyjeździe mistrzom Polski 81:87. We Włocławku przegrali 82:91. - Byliśmy blisko wygranej ze Stelmetem, podobnie w meczu z Anwilem, dzielnie walczyliśmy z Rosą. Myślimy o każdym następnym spotkaniu, o wykonywaniu małych kroków, co przynosi efekty - zakończył 30-letni obwodowy.
ZOBACZ WIDEO Druzgocąca ocena Bartosza Kapustki. "Dramatyczna dyspozycja"
U nas chyba też nie myślą o pieniądzach, oby dobra passa Pierników jeszcze potrwała:)
Ps.W tamtym sezonie wyniki były stykowe, w Szczecinie 90-89 i w Czytaj całość