Prezes Asseco Gdynia: Liczę, że Szubarga zostanie z nami na dłużej

PAP / Bartłomiej Zborowski
PAP / Bartłomiej Zborowski

- Szubarga może od nas odejść. Tak jesteśmy umówieni i nie będziemy mu niczego blokowali. Liczę jednak na to, że Krzysztof będzie chciał z nami zostać na dłużej - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Przemysław Sęczkowski, prezes Asseco Gdynia.

[b]

WP SportoweFakty: Ponad 10 tysięcy udało się zebrać w październiku na gdyńskie hospicjum. Przypomnijmy, że klub przekazuje pięć złotych od każdego biletu. Skąd taka inicjatywa?[/b]

Przemysław Sęczkowski: Chcemy pokazać, że poprzez sport można dać ludziom uśmiech. Nie tylko chodzi o realną pomoc finansową, co uczynimy za sprawą pięciu złotych od każdego biletu, ale także o kwestie emocjonalne. Warto wyzwolić z siebie empatię i pomóc drugiemu człowiekowi.

Jak firma Asseco patrzy na projekt koszykówki w Gdyni?

- Bardzo dobrze. Znów słyszałem plotki "na mieście" o wycofaniu się Asseco z tego projektu, ale dementuję je. Asseco Gdynia jest i będzie w najbliższej przyszłości. Nic złego tej drużynie się nie stanie. Jesteśmy dumni z tego, że zespół tak dobrze funkcjonuje.

Czy kontrakt pomiędzy Asseco a klubem koszykarskim kończy się po tym sezonie?

- Być może, ale nie przywiązuję aż tak wielkiej wagi do umów. Mogę powiedzieć, że na najbliższe lata nie zakładamy wyjścia firmy Asseco z tego projektu.

W okresie letnim zaszły wielkie zmiany w zespole. Jak na razie efekty są kapitalne.

- Czy to były wielkie zmiany? Kontynuacja. W końcu doszliśmy do tego, co zapowiadaliśmy wielokrotnie: polski skład. Udało się nam taki zespół zbudować, który oparty jest na młodych graczach. Co więcej - w większości są to zawodnicy z regionu. To było takie marzenie, o którym mówiliśmy w momencie przejścia drużyny z Sopotu do Gdyni. Teraz to realizujemy. W poprzednich latach nie było to do końca możliwe z różnych względów.

ZOBACZ WIDEO Maja Włoszczowska: Moja drużyna jest dla mnie motywacją (źródło: TVP SA)

{"id":"","title":""}

Nie wspomniał pan także o polskim trenerze. Co prawda debiutant, ale on do tego zawodu przygotowywał się już od kilku lat.

- To prawda. To wyjątkowy trener, który idealnie wpasowuje się w naszą wizję. Chcemy pokazać, że Asseco Gdynia jest jak jedna wielka rodzina. Jeżeli ktoś jest dobry, ma potencjał, to my chcemy z taką osobą związać się na kilka lat. Tym, którzy kończą kariery, pokazujemy dalsze etapy rozwoju. Tak było w przypadku Frasunkiewicza.

Czy postawienie na "żółtodzioba" było trudną decyzję?

- Nie. To była bardzo łatwa decyzja. Znam jego możliwości i potencjał. Proszę też pamiętać, że Przemek Frasunkiewicz był jednym z zawodników, którzy podpisali młodzieżowy kontrakt z tym klubem w 1995 roku. To idealny przykład na to, że można od młodzika dojść do trenera pierwszej drużyny.

[b]

Wróćmy do budowy składu. W zeszłym sezonie mieliście kilku zawodników zagranicznych, którzy okazali się kompletnymi niewypałami. To sprawiło, że nie chcieliście iść już tą drogą?[/b]

- I tak, i nie. Zawodnicy zagraniczni byli drożsi, dodawali kolorytu, ale w większości przypadków nie byli wsparciem dla drużyny. Obcokrajowcy blokowali miejsce Polakom w składzie. Chcieliśmy od tego odejść. Czasami mam wrażenie, że w PLK na siłę kupuje się zagranicznych zawodników, dodając tym samym trochę światowości. My, co powtarzałem już od jakiegoś czasu, nie mamy nic udowodnienia na krajowym podwórku. Mamy teraz zupełnie inną sytuację w klubie. Nie ma już takich pieniędzy, by rywalizować z Realem czy CSKA. Musieliśmy zmienić strategię i podejście do różnych spraw.

Jaki jest cel tej drużyny?

- Chcemy pokazać, że młodymi polskimi zawodnikami również można coś zawojować. Dajemy im szansę i liczymy na to, że na boisku zostawią pot i łzy. Ta determinacja ma nas cechować. Pamiętajmy, że dla wielu zawodników jest to okno na lepsze miejsca pracy w przyszłości. Nie chcemy nikomu drogi blokować.

Takim elementem intrygującym jest Krzysztof Szubarga, który gra świetnie i jest na celowniku innych. Jego kontrakt umożliwia mu odejście.

- Tak, to prawda. Ma taką furtkę w umowie. Może od nas odejść, tak jesteśmy umówieni i nie będziemy mu niczego blokowali. Liczę jednak na to, że Krzysztof będzie chciał z nami zostać na dłużej. Zdajemy sobie z tego sprawę, że tacy właśnie ludzie są w stanie pokazać młodym koszykarzom w dłuższym terminie coś, czego nigdy w życiu nie zobaczą. Mam na myśli boiskowe cwaniactwo. To udowadniali Szczotka i Frasunkiewicz w latach ubiegłych. To jest idealne połączenie młodości z doświadczeniem.

Rozmawiał Karol Wasiek

Komentarze (0)