W sobotę miała nawet szansę, żeby awansować na trzecie miejsce w tabeli i zmniejszyć dystans do wicelidera. Przegrała jednak ze Spójnią Stargard 82:91. Co o tym zadecydowało? - Można powiedzieć, że były to dobre zawody. Nie ustrzegliśmy się jednak błędów. Statystyki pokazują, że popełniliśmy 20 strat i przez to rywale rzucili nam 33 punkty. Przeciwnicy wychodzili na 1:0 do basketu - ocenił trener Meritumkredyt Pogoni Prudnik.
Tomasz Michalak odniósł się również do innego aspektu sobotniego pojedynku, choć był dość oszczędny w słowach. - Nie jestem skłonny nigdy mówić o pracy sędziów, ale była taka, że to był jeden z najsłabszych sędziowanych meczów, jaki zagraliśmy. Też dodało to trochę niepotrzebnej nerwowości. Mogło to się skończyć inaczej po walce do końca i zawody by na tym nie straciły. Mimo wszystko przeciwnicy byli lepsi i za to wielkie gratulacje - przyznał szkoleniowiec.
W Prudniku zbudowano silny team, który powinien poprawić wynik z poprzedniego sezonu. Wtedy w I lidze Meritumkredyt Pogoń zajęła siódmą lokatę. Teraz jest na piątej pozycji. Odniosła osiem zwycięstw i przegrała cztery mecze. Ma tyle samo punktów co trzecia Legia Warszawa oraz GTK Gliwice i Jamalex Polonia 1912 Leszno. Jeszcze w grudniu wybierze się do Łańcuta i podejmie beniaminków z Kołobrzegu oraz Leszna. We wcześniejszych meczach z czołówką wiodło się Pogoni różnie. Było zwycięstwo nad Legią oraz porażki z GTK i Spójnią.
- Jeszcze daleka droga. Nie ma nawet połowy sezonu. Na pewno będziemy walczyli o "czwórkę". Szanse są, tylko trzeba to potwierdzić na parkiecie i wygrywać kolejne mecze - analizował Tomasz Michalak, który w Stargardzie mógł liczyć na wysoką skuteczność swoich koszykarzy.
ZOBACZ WIDEO Maja Włoszczowska: wrzeszczałam z bólu wniebogłosy, wiedziałam, że to koniec