Euroliga: Pogrom w Gyor. Wielka Wisła Can Pack z pierwszym zwycięstwem

WP SportoweFakty
WP SportoweFakty

Krakowskie koszykarki pojechały na spotkanie z Cargo Uni Gyor, by przełamać złą passę trzech porażek. Zadanie to wykonały absolutnie w stu procentach. Zdominowały rywala pod każdym względem i wreszcie pokazały, że potrafią zwyciężać.

Stwierdzenie o wygrywaniu należy skierować głównie w kontekście europejskich pucharów. Wszakże na parkietach polskiej ligi wiślaczkom idzie znakomicie. Euroliga pozostawała jednak niechlubną plamą. W czwartkowy wieczór obraz drużyny rozjaśniał.

Przez kilka minut pierwszej kwarty gospodynie dzielnie się trzymały. Potrafiły zdobywać punkty mimo, że krakowski zespół chciał mocno zaakcentować swoją obecność na parkiecie. Różnica pojawiła się dopiero po siedmiu minutach. Wszystko za sprawą duetu Ziomara Morrison - Ewelina Kobryn. Obie podkoszowe, zgodnie z przypuszczeniami, spisały się znakomicie. Bez trudu wypracowywały sobie pozycje rzutowe i nawzajem się uzupełniały. Przeciwniczki zupełnie nie wiedziały jak je powstrzymać. Wynik zaś systematycznie nabierał większych rozmiarów. Gdy za trzy trafiła Sandra Ygueravide, jej team prowadził aż 29:14, co zwiastowało bardzo pomyślne dalsze fragmenty.

Najważniejsze, że podopieczne Jose Ignacio Hernandeza nie wytraciły rytmu, chociaż Tatiana Likhtarovich wyraźnie starała się odmienić bieg rywalizacji. Węgierki jednak za rzadko zagrażały, żeby osiągnąć swój cel. Tymczasem polska drużyna miała dokładnie nakreślony plan i jego się trzymała. Największe słowa uznania należały się oczywiście wspomnianym dwóm wysokim koszykarkom, lecz wspomagała je Meighan Simmons. Dodatkowo warto zaznaczyć, że Biała Gwiazda odznaczała się wysoką skutecznością, potęgując nadzieje związane z odniesieniem sukcesu.

Parę razy zdarzało się już, że małopolski kolektyw łatwo marnotrawił swoją pracę wpadając w letarg jeszcze podczas drugiej lub trzeciej "ćwiartki". Tym razem nie wytracił impetu. Swoją przewagę podkreślił właśnie tuż po przerwie, kiedy odskoczył na tyle, że praktycznie mógł być pewny swego. Dała o sobie znać Simmons. Amerykanka słynie z seryjnie oddawanych rzutów i jeżeli nie pudłuje, przynosi wiele pożytku całej ekipie. W Gyor nie zawiodła oczekiwań, odciążając jednocześnie pozostałe koleżanki. Aktywnością odznaczała się też Hind Ben Abdelkader.

ZOBACZ WIDEO Arsenal odpadł z Pucharu Ligi Angielskiej. Zobacz skrót meczu z Southampton [ZDJĘCIA ELEVEN]

Faworytki publiczności sprawiały wręcz wrażenie zrezygnowanych. Pojedyncze zagrania należało nagrodzić, aczkolwiek generalnie nie wiedziały, jak przeciwstawić się wyżej notowanemu teamowi. Stąd niewiadomą pozostawał jedynie końcowy rozrachunek. Ten okazał się całkiem efektowny. W decydującej batalii na liście strzelców częściej widniała Agnieszka Szott-Hejmej. Zawodniczki spod Wawelu całkowicie kontrolowały przebieg gry i nawet w najmniejszym stopniu nie pozwoliły oponentowi zbliżyć się do siebie.

Dzięki temu poprawiły sobie humory, a także pozycję w grupowej tabeli. Pozostaje jedynie wyczekiwać następnych spotkań i spróbować pokazać podobne oblicze.

Cargo Uni Gyor - Wisła Can Pack Kraków 61:91 (14:29, 21:20, 13:27, 13:15)

Cargo Uni: Goree 12, Likhtarovich 12, Simon 8, Varga 7, Lakloth 7, Kiesel 6, Kovacs 4, Torok 3, Szabo 2.

Wisła Can Pack: Simmons 23, Kobryn 17, Morrison 16, Ygueravide 11, Ben Abdelkader 11, Szott Hejmej 8, Ziętara 3, Misiuk 2.

Komentarze (0)