W meczu z Polfarmeksem Kutno Tyrone Brazelton pojawił się w składzie Rosy Radom, ale nawet na chwilę nie wyszedł na parkiet hali MOSiR. Całe spotkanie obserwował z perspektywy ławki rezerwowych. To bardzo zaskakujące, ponieważ we wcześniejszych pojedynkach Polskiej Ligi Koszykówki Amerykanin był jednym z liderów drużyny i zaliczał bardzo dużą liczbę minut. Przypomnijmy, iż w niedzielny wieczór wicemistrzowie kraju wygrali 72:52.
- Dopadł go "syndrom Szymkiewicza" - rozpoczął żartobliwie Wojciech Kamiński, trener Rosy. - Na porannym treningu zszedł z boiska, powiedział, że boli go noga. Na mecz nawet nie bardzo chciał się przebierać, ale powiedziałem mu, że musi to zrobić - szkoleniowiec przybliżył przyczynę absencji rozgrywającego.
Jak się okazuje, Brazeltona może zabraknąć we wtorkowym spotkaniu z PAOK-iem Saloniki w Basketball Champions League. Jeszcze w niedzielny wieczór koszykarz udał się na badanie. - Zobaczymy, czy on, czy Filip Zegzuła pojedzie do Salonik - dodał trener Rosy.
Radomski zespół świetnie poradził sobie z Polfarmeksem bez jednego ze swoich liderów. Grę bardzo dobrze prowadzili Jordan Callahan i Filip Zegzuła, zdobywcy odpowiednio 13 i trzech punktów.
ZOBACZ WIDEO Małysz, Stoch, Kowalczyk i... Jan Paweł II. Niezwykła ekspozycja Wojciecha Fortuny