Marek Łukomski znalazł optymalną piątkę? "Zwycięskiego składu się nie zmienia"

PAP / Marcin Bielecki / Marek Łukomski, trener Czarnych Słupsk
PAP / Marcin Bielecki / Marek Łukomski, trener Czarnych Słupsk

Długo trwały poszukiwania najlepszego ustawienia w King Szczecin. Wygląda jednak na to, że trener Marek Łukomski znalazł najmocniejszą piątkę, która rozpoczyna mecze Polskiej Ligi Koszykówki. Efektem były trzy zwycięstwa z rzędu.

Podobnie, jak w poprzednim sezonie, szkoleniowiec rozpoczął od pozostawiania swoich najlepszych koszykarzy w rezerwie. Taylor Brown i Paweł Kikowski grali dużo i swojej drużynie dawali wiele, ale wchodząc z ławki. Przynosiło to dobre efekty a u siebie King Szczecin regularnie rzucał około 100 punktów. Później jednak przyszły porażki i rozpoczęły się poszukiwania lepszego ustawienia. Najpierw miejsce w wyjściowej piątce uzyskał Kikowski a po meczu z Siarką Tarnobrzeg Brown.

W niedzielnym meczu z MKS-em Dąbrowa Górnicza (82:79) oprócz tego duetu spotkanie w King Szczecin zaczęli: Russell Robinson, Zach Robbins i Marcin Dutkiewicz. Czy w przyszłości może być inaczej? - Na pewno może się to zmienić, natomiast zwycięskiego składu się nie zmienia i ja tego nie robię. Od czasu, gdy wrzuciliśmy do startowej piątki Pawła i Taylora nie przegraliśmy meczu. Na pewno nic się nie zmieni dopóki będziemy wygrywać. Chcemy wygrywać każdy kolejny mecz, więc może zmienimy to pod koniec maja lub czerwca - tłumaczył Marek Łukomski.

Szczeciński zespół na sukces w dużej części zapracował świetnym początkiem. Brown miał 16 punktów i 10 zbiórek. Dutkiewicz dołożył 11 a Kikowski 24 "oczka". Dobrą zmianę dał Jakub Garbacz, który wcześniej dość często wychodził w startowej piątce. Łatwo jednak nie było, a Marek Łukomski docenił przeciwnika, który pozostał na trzecim miejscu w tabeli.

- Gratulacje dla mojej drużyny za wygrany trzeci mecz z rzędu. Wiedzieliśmy, że będzie to bardzo trudne spotkanie. MKS Dąbrowa Górnicza był bardzo dobrze przygotowany. Ich bilans ośmiu zwycięstw i trzech porażek przed tym meczem to nie przypadek. Zadomowili się w czołówce. Mimo że większość meczów rozegrali u siebie to spodziewaliśmy się zaciętego pojedynku - zaznaczył trener King Szczecin.

- Dla nas największą bolączką była końcówka pierwszej połowy i całego meczu. Przy prowadzeniu dziesięcioma punktami identyczna sytuacja. Oddajemy na koniec pierwszej połowy dwie piłki w ręce, cztery punkty za darmo. W końcówce podobna sytuacja. Gubimy piłkę, robimy kroki. Nie powinno się to zdarzać, natomiast z tego meczu na pewno lekcja jest taka, że mimo tych błędów wygraliśmy, ale postaramy się ich unikać w przyszłości - dodał Marek Łukomski.

ZOBACZ WIDEO: Wojciech Fortuna: zrozumiałem, że w Zakopanem nie ma dla mnie miejsca

Komentarze (0)