Pszczółce zabrakło żądła. "Ona jest naszym kluczowym graczem"

PAP / Wojciech Pacewicz
PAP / Wojciech Pacewicz

Pszczółka Polski Cukier AZS UMCS Lublin przegrała z Wisłą Can-Pack Kraków 46:51. Jedną z przyczyn wydaje się brak podstawowej rozgrywającej, Dominiki Owczarzak. - Bez niej ciężko nam się gra - potwierdza trener Krzysztof Szewczyk.

Lublinianki wykazały się w tym meczu niebywałą indolencją rzutową. Ich skuteczność z gry wyniosła zaledwie 31 procent. Na 58 prób trafiły zaledwie 18 razy! W rzutach zza linii 6,75 sytuacja wyglądała jeszcze gorzej. - Nie jesteśmy w stanie wygrać z Wisłą, jeśli na 18 rzutów za trzy punkty żadnego nie trafiamy. W dodatku większość z otwartych pozycji. Jesteśmy zespołem defensywnym i swoje w obronie zrobiliśmy, niestety w ataku zabrakło tych dwóch czy trzech celnych rzutów za trzy punkty, co mogłoby troszeczkę zmienić obraz meczu - powiedział Szewczyk.

Sytuacji jego podopiecznym nie ułatwiał fakt, że całe spotkanie na ławce rezerwowych spędziła podstawowa playmakerka, Dominika Owczarzak. - Podobnie jak w przegranym tutaj meczu ze Ślęzą, zabrakło nam Dominiki. Jest naszym kluczowym graczem. Wiadomo, że bez "jedynki" ciężko się gra. Uraz nie jest zbyt poważny i od stycznia będzie gotowa do gry. Gdyby to był mecz w fazie play-off pewnie byśmy zaryzykowali i wpuścili ją na parkiet. Do końca sezonu jeszcze dużo spotkań, więc nie było sensu ryzykować - przekonywał trener Pszczółki.

Pod koniec trzeciej kwarty gospodyniom udało się odrobić straty do zaledwie dwóch oczek (33:35). Było to jednak wszystko na co tego dnia pozwoliły im krakowianki.  - Gratuluję swojemu zespołowi podjęcia walki. W przekroju całego meczu zwycięstwo rywalek było jednak zasłużone - przyznał.

Przed lubliniankami przerwa świąteczna. Od stycznia rozpoczynają zaś prawdziwy maraton meczowy w BLK. Poza tym pod koniec stycznia czeka je udział w turnieju Final Six Pucharu Polski w Krakowie. Pszczółka jest obrońcą trofeum wywalczonego w tym roku na własnym parkiecie. - Dziewczyny zasłużenie mają 10 dni wolnego. Spotykamy się na początku stycznia i wracamy do pracy - zakończył Szewczyk.

ZOBACZ WIDEO Ewa Brodnicka wspomina, jak poskromiła pijanego adoratora

Komentarze (0)