Mistrz był na wyciągnięcie ręki. "Gdyby wpadły 2-3 trójki, byłoby inaczej"

PAP / Wojciech Pacewicz
PAP / Wojciech Pacewicz

Koszykarki Pszczółki Polski Cukier AZS UMCS Lublin dzielnie walczyły z Wisłą Can-Pack Kraków. Do pełni sukcesu zabrakło jedynie... skuteczności w rzutach zza łuku.

- Nie jesteśmy w stanie wygrać z Wisłą Can-Pack, gdy na 18 oddanych rzutów za trzy punkty żadnego nie trafiamy - komentował pojedynek Krzysztof Szewczyk.

Szkoleniowiec Pszczółki Polski Cukier AZS UMCS Lublin zauważył, że rola nieco się odwróciła. - W ostatnim meczu graliśmy w Bydgoszczy i to Artego nie trafiało. Tym razem padło niestety na nas. Szkoda, bo większość z tych rzutów była oddawana z otwartych pozycji - dodał.

Żadnego z sześciu rzutów nie trafiła Tess Madgen. Pięć razy spudłowała Asia Boyd. Na obwodzie zabrakło natomiast Dominiki Owczarzak, która w Krakowie odegrała kluczową rolę dla sensacyjnej wygranej nad Wisłą Can-Pack.

- Wiadomo Dominiki troszeczkę zabrakło - przekonuje Szewczyk, który był bardzo zadowolony z gry w defensywie swoich podopiecznych. Mistrzynie Polski w Lublinie zdobyły zaledwie 51 punktów.

- My jesteśmy zespołem defensywnym i swoje w obronie zrobiliśmy. Niestety w ataku zabrakło dwóch, trzech celnych rzutów za trzy punkty, gdzie i tak to by było mało na 18 rzutów, ale mogłoby troszeczkę zmienić obraz meczu - dodaje.

Teraz na lublinianki czeka zasłużony odpoczynek. Do pracy Pszczółki wrócą dopiero 1 stycznia. Pierwszy mecz w BLK po przerwie świąteczno-noworocznej rozegrają 14 stycznia, kiedy to we Wrocławiu zmierzą się z tamtejszą Ślęzą.

ZOBACZ WIDEO Jerzy Dudek: To najlepszy rok reprezentacji po '82

Komentarze (0)