W rozmowie z WP SportoweFakty Krzysztof Szubarga, jeden z czołowych zawodników PLK, stwierdził, że do Polski trafia zbyt wielu przypadkowych obcokrajowców, którzy nie podnoszą poziomu.
Do takiego grona na pewno nie można byłoby zaklasyfikować Royce'a Woolridge'a, 24-letniego Amerykanina, który przed tym sezonem podpisał umowę z Miastem Szkła Krosno.
Royce jest synem Orlando Woolridge'a, byłego finalisty NBA z Chicago Bulls. Zawodnik ostatnio grał w Słowenii oraz w 2. lidze tureckiej. Wcześniej w NCAA występował między innymi w Washington State University i Grand Canyon University.
Jak na razie radzi sobie w rozgrywkach PLK? Całkiem nieźle. Zdobywa przeciętnie 15 punktów na mecz i jest drugim strzelcem w zespole. Notuje także prawie pięć asyst, co jest wynikiem przyzwoitym, mimo że w poprzednich klubach był rzucającym obrońcą.
ZOBACZ WIDEO Jerzy Dudek: To najlepszy rok reprezentacji po '82
To zresztą często mu się zarzuca, że za bardzo forsuje grę pod siebie i patrzy na swoje statystyki. W ostatnich meczach z tą zespołowością jest u niego coraz lepiej: z Polpharmą - dziewięć asyst, z Kingiem - siedem kluczowych podań.
Michał Baran, trener Miasta Szkła Krosno, w rozmowie z WP SportoweFakty podkreśla, że Woolridge cały czas uczy się grać na pozycji numer jeden. Na każdym treningu temu elementowi poświęca najwięcej uwagi. Czasami w grach wewnętrznych ma nawet zakaz rzucania!
WP SportoweFakty: Royce Woolridge to rozgrywający czy bardziej rzucający?
Michał Baran: Royce jest "dwójką". Ma jednak inklinacje do gry na "jedynce". Przed podpisaniem kontraktu zdawaliśmy sobie z tego sprawę. On do Krosna trafił za niewielkie pieniądze. Wiedzieliśmy, że ryzykujemy, ale z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że jesteśmy zadowoleni.
Nie za często forsuje grę pod siebie?
- To jest zawodnik, który bardzo dobrze korzysta z pick&rolli, po których atakuje strefę podkoszową. 8 na 10 akcji jest w "pomalowanym". Później jest to już kwestia wykończenia.
Ma naturę strzelca?
- To zawodnik dobrze wyszkolony. Ma naturę strzelca, mimo że nie ma super rzutu. W pierwszej kolejności zawsze patrzy na kosz, a dopiero później na swoich kolegów. Aczkolwiek muszę przyznać, że jest na tyle inteligentnym koszykarzem, że potrafi obsłużyć kolegę i wyłożyć mu piłkę na czystą pozycję.
Na treningach nad tym pracujecie?
- Tak, prawie na każdym treningu nad tym elementem pracuje. Często w grach wewnętrznych ma obowiązek obsługiwania kolegów podaniami. W ten sposób rozwija swoją umiejętność kreowania gry.
Jak to się przekłada na mecz? Jest poprawa w tym elemencie?
- W meczu jeszcze ma z tym problem, bo czasami za bardzo patrzy w stronę kosza. My musimy grać zespołowo. W ten sposób jesteśmy szalenie groźni dla przeciwników. Jeśli jeden koszykarz forsuje grę, to nic z tego dobrego nie wynika.
Rozmawiał Karol Wasiek