[b]
WP SportoweFakty: Spiker przed meczem z Polskim Cukrem Toruń przekazał radosną wiadomość dla kibiców Asseco: Krzysztof Szubarga zostaje w klubie.[/b]
Krzysztof Szubarga: Zostaję w Asseco Gdynia do końca tego sezonu. Mogę nawet zdradzić, że rozmawiamy z klubem na temat dalszej współpracy na kolejne lata, ale muszę ten temat spokojnie przemyśleć i przedyskutować w gronie rodzinnym.
Koniec sagi transferowej z pana osobą. Nie będzie już pan umieszczany w żadnych zestawieniach.
- Tak. Nareszcie to się skończy, bo niektórzy ludzie podawali takie informacje, że aż sam się dziwiłem skąd oni to wiedzą. Tego szumu w mediach było za dużo.
ZOBACZ WIDEO Jerzy Dudek: To najlepszy rok reprezentacji po '82
Anwil Włocławek podobno dzwonił i walczył do samego końca.
- Jakiś telefon był, ale bez wielkich konkretów.
Dużo było tych telefonów?
- Ktoś się odzywał, ale wydaje mi się, że kluby bardziej badały rynek, sprawdzały różne możliwości.
Co zadecydowało o tym, że został pan jednak w Gdyni?
- Ludzie, którzy pracują w Asseco. To profesjonaliści, którzy dokładnie wiedzą, jak pracuje się na wysokim poziomie. Na jednym spotkaniu wszystko ustaliliśmy. Podaliśmy sobie rękę z prezesem Sęczkowskim i już wtedy wiedziałem, że zostanę w Asseco. Poza tym wyniki naszego zespołu są bardzo dobre. Co prawda przegraliśmy pięć meczów z rzędu, ale nasza gra może się podobać, mimo że mamy najmłodszy skład w PLK.
Dużo pan tym ludziom z Asseco zawdzięcza? To oni dali panu szansę w trudnym momencie.
- To prawda. Postawili na mnie, mimo że miałem bardzo długą przerwę. Za to jestem im ogromnie wdzięczny. Inne kluby też miały taką okazję, ale tego nie zrobiły, dlatego teraz chciałem zostać w Asseco i odwdzięczyć się za to zaufanie.
Jakie wnioski płyną z faktu, że najmłodsza ekipa w PLK gra jak równy z równym z tuzami tej ligi: Stelmetem BC, Anwilem czy Rosą. W jakich kategoriach można to rozpatrywać?
- Mi się to bardzo podoba, że do Gdyni przyjeżdżają drużyny z czterema-pięcioma obcokrajowcami w składzie, a my z nimi walczymy, stawiamy mocny opór, a czasami nawet wygrywamy. Pokazujemy, że Polacy potrafią grać w basket na dobrym poziomie. Warto zobaczyć na ludzi w naszym składzie. Jest np. Romek Szymański, który w poprzednim sezonie nie dostawał szans w Polpharmie Starogard Gdański. Tutaj pokazuje, że może być podstawowym środkowym. Świetnie sobie radzi na deskach, zaczyna także zdobywać punkty w ataku.
[b]
Czy to mimo wszystko świadczy o słabości ligi?[/b]
- Umówmy się, że transfery niektórych zawodników do naszej ligi nie mają kompletnie sensu. Przyjeżdżają, by zaraz wyjechać. Pamiętam, jak ja zaczynałem grać w koszykówkę, to wtedy do Polski trafiali bardzo solidni obcokrajowcy. Teraz jest dużo przypadkowych koszykarzy, którzy przyjeżdżają tylko po pieniądze. Nie są wartością dodaną. W Gdyni jest fajny projekt. Młodzież otrzymuje swoje szanse i to skrzętnie wykorzystuje. Podoba mi się to, że kibice mają się z kim utożsamiać. Drużyna nie zmienia swojego kształtu co sezon o 180 procent.
Dwanaście kolejek za nami. Jak pana organizm zareagował na pierwszą część sezonu?
- Wszystko w porządku. Trener Frasunkiewicz ostatnio powiedział fajną rzecz, że nieco się nam akumulatory wykończyły, więc w przerwie świąteczno-noworocznej na pewno je podładujemy.
Będą naładowane na Derby Trójmiasta?
- Na pewno. Takie pojedynki są prestiżowe i bardzo motywujące, więc na pewno damy z siebie wszystko.
Rozmawiał Karol Wasiek