NBA: bolesna klęska Washington Wizards, 20. double-double Marcina Gortata

Getty Images /  Rob Carr
Getty Images / Rob Carr

Było coraz lepiej, ale Washington Wizards znów maja ujemny bilans. Tym razem nie pomogło nawet 20. double-double Marcina Gortata. Dallas Mavericks pokonali stołecznych 113:105.

Washington Wizards badzo dobrze spisywali się w grudniu, zakończyli rok z przytupem, ale na początku nowego, wróciły stare demony. Jest czego żałować tym bardziej, iż Czarodzieje mogli znów wyrównać bilans, tymczasem mają o dwa przegrane mecze więcej, niż wygrane. To zapchnęło ich na 9. miejsce w Konferencji Wschodniej.

Jeszcze do przerwy drużyna ze stolicy USA prowadziła w Dallas 67:61. Później było już tylko gorzej. Od stanu 88:87 dla Wizards, Mavericks zanotowali serię 8-0, kontrolując dalszy przebieg meczu. Podopieczni Ricka Carlisle'a rzucili 52 punkty w trzeciej i czwartej kwarcie, podczas gdy Czarodzieje tylko 38. Ostatecznie to mistrzowie NBA z 2011 roku triumfowali 113:105, co jest dla nich dopiero 11. zwycięstwem w tym sezonie.

Katem stołecznych okazał się duet Harrison Barnes - Deron Williams. Ten pierwszy uzbierał 27 punktów, a rozgrywający dodał 21 "oczek". Gospodarze trafili ponadto aż 17 rzutów zza łuku - cztery Williams, cztery Devin Harris, a także cztery skuteczne próby tego typu dołożył Seth Curry. To właśnie brat znanego Stepha mocno przyczynił się do pokonania Wizards, ponieważ uzbierał 16 punktów w 22 minuty.

Trudno mówić, jakoby w drużynie prowadzonej przez Scotta Brooksa ktokolwiek zawiódł w dobitny sposób. Każdy zawodnik pierwszej piątki miał 12 lub więcej "oczek" - John Wall 27, Bradley Beal 25. Obaj bardzo dobrze spisywali się w pierwszej połowie, druga była już zdecydowanie gorsza w ich wykonaniu. Jedyny Polak w najlepszej lidze świata, Marcin Gortat, znów spędził na parkiecie najwięcej minut w swoim zespole (40), a w tym czasie zanotował solidne 12 punktów, 16 zbiórek oraz cztery asysty. Trafił pięć na 11 rzutów z gry oraz dwa osobiste. To jego 20. double-double w trwających zmaganiach.

ZOBACZ WIDEO Na mecie pod górkę. Przygoński gonił... auto (źródło: TVP SA)

{"id":"","title":""}

Warto dodać, iż Wizards w meczach na wyjeździe mają fatalny bilans 3-12. Tak źle w halach rywali w całej NBA grają tylko Philadelphia 76ers (3-10) oraz Brooklyn Nets (1-16). Teraz przed nimi mecz u siebie w Waszyngtonie, w którym ich przeciwnikiem będzie Minnesota Timberwolves.

Boston Celtics we wtorkowy wieczór znów udowodnili, iż każda drużna w NBA powinna się ich obawiać. Drużyna ze stanu Massachusetts zatrzymała na własnym parkiecie Utah Jazz, a dla Mormonów była to pierwsza porażka od czterech ostatnich meczów. Brylował Isaiah Thomas, który zdobył 29 punktów oraz rekordowe dla siebie 15 asyst. Celtowie trafili aż 17 rzutów zza łuku - pięć na osiem Thomas, pięć na sześć równie dobrze dysponowany Jae Crowder. To wszystko złożyło się na ich sukces 115:104.

Kapitalna końcówka meczu w Pensylwanii. Gospodarze, Philadelphia 76ers uszczęśliwili swoich kibiców, bo ostatecznie pokonali Minnesotę Timberwolves 93:91. Wydarzyło się to w niesamowitych okolicznościach. Ricky Rubio rzutem zza łuku wyrównał stan meczu na 1,2 sekundy przed końcem, lecz ostatnie słowo tego dnia należało do Szóstek. Ich trener, Brett Brown poprosił o przerwę, przekazał swoim podopiecznym wytyczne, a drużyna świetnie poruszała się bez piłki, co otwarło pozycję dla Roberta Covingtona. Ten otrzymał perfekcyjne podanie i przesądził o wyniku meczu. Dla 76ers to szóste zwycięstwo u siebie, a dziewiąte w sezonie.

- Chcieliśmy, aby ktoś od nich dostał piłkę daleko od kosza. Tak się jednak nie stało - mówił o tej akcji szkoleniowiec Leśnych Wilków, Tom Thibodeau. Środkowy miejscowych, Joel Embiid zaaplikował rywalom 25 oczek i zebrał osiem piłek. W szeregach przyjezdnych punktowali Zach LaVine (28) oraz Karl-Anthony Towns (23), lecz zabrakło wsparcia Andrew Wigginsa, który trafił tylko dwa na 15 rzutów z gry.

San Antonio Spurs, wiceliderzy Konferencji Zachodniej, nie dali najmniejszych szans drugiej drużynie Wschodu. Może być to dla ich kibiców sowita rekompensata za porażkę w Atlancie. Duet Kawhi Leonard - LaMarcus Aldridge dostarczył drużynie 48 oczek, a pięciokrotni mistrzowie NBA rozbili Toronto Raptors aż 110:82. Dinozaurom nie wychodziło kompletnie nic, rzucili najmniej punktów w całym sezonie.

Wyniki:

Philadelphia 76ers - Minnesota Timberwolves 93:91 (29:16, 28:26, 22:26, 14:23)
(Embiid 25, Ilyasova 19, Covington 13 - LaVine 28, Towns 23, Dieng 10, Muhammad 10)

Boston Celtics - Utah Jazz 115:104 (28:29, 26:16, 31:29, 30:30)
(Thomas 29, Crowder 21, Horford 21, Bradley 14 - Hayward 23, Johnson 17, Diaw 15)

Detroit Pistons - Indiana Pacers 116:121 (28:36, 32:30, 32:26, 24:29)
(Harris 22, Drummond 20, Jackson 20, Caldwell-Pope 16 - George 32, Teague 17, Turner 17, Seraphin 10)

Dallas Mavericks - Washington Wizards 113:105 (28:29, 33:38, 26:21, 26:17)
(Barnes 26, Williams 21, Harris 17 - Wall 27, Beal 25, Morris 13, Porter Jr. 13)

San Antonio Spurs - Toronto Raptors 110:82 (29:18, 31:23, 28:17, 22:24)
(Leonard 25, Aldridge 23, Parker 15 - DeRozan 26, Ross 17, Joseph 11)

Denver Nuggets - Sacramento Kings 113:120 (28:29, 23:31, 37:34, 25:26)
(Gallinari 24, Jokic 18, Nurkic 16 - Cousins 31, Collison 26, Afflalo 19)

Phoenix Suns - Miami Heat 99:90 (28:29, 28:23, 27:14, 16:24)
(Booker 27, Chriss 18, Bledsoe 17 - Dragic 24, Reed 22, Ellington 12)

Los Angeles Lakers - Memphis Grizzlies 116:102 (22:20, 35:28, 34:29, 25:25)
(Young 20, Randle 19, Russell 18 - Gasol 22, Conley 21, Randolph 11)

Źródło artykułu: