W środowy wieczór Rosa doznała ósmej porażki w Basketball Champions League, przegrywając na wyjeździe z Muratbey Usak Sportif 76:96. Wicemistrzowie Polski prowadzili wyrównaną walkę jedynie w pierwszej połowie, po której nieznacznie wygrywali 44:43. Jednym z zawodników, który "ciągnął" grę radomskiej drużyny, był Gary Bell.
Przez prawie 33 minuty spędzone na parkiecie zdobył 19 punktów, będąc najlepszym strzelcem przyjezdnych. Zanotował skuteczność 7/14 z gry, w tym 3/6 z dystansu. Miał cztery zbiórki i trzy asysty, ale okazało się to za mało do tego, aby jego ekipa ograła gospodarzy.
- Coś przestało działać w naszej grze w drugiej połowie. Popełniliśmy wiele niepotrzebnych strat i błędów w przekazywaniu krycia, wobec czego rywale mieli okazje do zdobywania łatwych punktów i je wykorzystali. Nie możemy tak grać przeciwko tak silnemu zespołowi. Przez nasze pomyłki "nakręcał" swoją grę - podkreślił Amerykanin.
Muratbey wygrał po raz czwarty, umacniając się na szóstym miejscu w grupie C. Za nim znajduje się Rosa, która już w niedzielny wieczór będzie miała okazję do rehabilitacji. W ramach trzynastej kolejki Polskiej Ligi Koszykówki podejmie Anwil Włocławek.
- Musimy teraz wrócić do treningów i dobrze przygotować się do kolejnego, bardzo ważnego dla nas spotkania - zaznaczył Bell. Mecz z Rottweilerami rozpocznie się o godz. 18.
ZOBACZ WIDEO Puchar Anglii: Manchester United odprawił z kwitkiem pierwszoligowca [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]