Miniony tydzień był bardzo trudny dla pracowników Energi Czarnych Słupsk, ale także zawodników i sztabu szkoleniowego. Praktycznie codziennie były odkrywane fakty z przeszłości, które mają wpływ na obecną sytuację w klubie.
W głównej mierze chodzi o działania generalnego menedżera, Marcina Sałaty, który w już poniedziałek zgłosił się do prokuratury i opowiedział o całej procedurze. Te wszystkie informacje docierały do zespołu, który musiał sobie z tym poradzić. Łukasz Seweryn apelował do kolegów o koncentrację na sprawach czysto koszykarskich. Koledzy go posłuchali i świetnie wywiązali się ze swoich zadań.
Słupszczanie mimo 7-osobowej rotacji (brak Blassingame'a, Jacksona i Mokrosa) pokonali na wyjeździe King Szczecin 80:74.
- Staraliśmy się wszystkie problemy zostawić w domu. Nie chcieliśmy o tym myśleć podczas meczu. Myślę, że wyszło nam to całkiem nieźle. Graliśmy w tym spotkaniu dla naszego głównego sponsora, prezesa klubu i kibiców, którzy nas dzielnie wspierali - tłumaczy Seweryn.
ZOBACZ WIDEO Problemów na Dakarze ciąg dalszy (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}
Czarne Pantery pokazały w tym spotkaniu charakter. Było widać zaangażowanie, determinację i zespołowość. Żaden z zawodników nie grał pod siebie. Od samego początku spotkania słupszczanie dyktowali warunki. Gościom już w pierwszej kwarcie udało się zdobyć 30 punktów. Kryzys mieli przed przerwą, ale w drugiej połowie znów kontrolowali wydarzenia na parkiecie.
- Po wszystkich zawirowaniach, które miały miejsce w ostatnim tygodniu, najważniejsze było to, że pokazaliśmy charakter. Od pierwszej do ostatniej minuty wzajemnie się wspieraliśmy i uzupełnialiśmy na boisku. Myślę, że to była kluczowa kwestia - zauważa kapitan Energi Czarnych Słupsk.
Słupszczanie w niedzielnym spotkaniu z MKS-em Dąbrowa Górnicza zagrają już z nowym podkoszowym - Nino Johnsonem. Być może uda się znaleźć także nowego gracza na pozycję 1/2.