Upragnione zwycięstwo drużyny z Varese. "Zawodnicy nie zwątpili"

PAP / Piotr Polak
PAP / Piotr Polak

W meczu z Rosą Radom drużyna Openjobmetis Varese odniosła upragnione, trzecie zwycięstwo w Basketball Champions League. Wygrana 74:61 była także pierwszym wyjazdowym triumfem tego zespołu. Zadowolenia nie krył trener, Attilio Caja.

We wtorkowy wieczór najsłabsza drużyna grupy C, Openjobmetis Varese, pokonała w hali MOSiR w Radomiu miejscową Rosę 74:61. Przyjezdni nie kryli zadowolenia z trzeciego zwycięstwa w rozgrywkach. Wcześniej pokonali w pierwszej kolejce Asvel Lyon (83:82) i EWE Baskets Oldenburg (76:71). Obie wygrane odnieśli przed własną publicznością.

- Po pierwsze chciałbym podziękować moim zawodnikom, że pomimo ostatnich porażek, nie zwątpili i poprawili swoją grę. Zwłaszcza w drugiej połowie nasz system funkcjonował tak, jak należy - podkreślił na konferencji prasowej Attilio Caja.

- Gracze byli bardzo skupieni, realizowali plan na ten mecz i spisywali się konsekwentnie w ataku. Mieliśmy wiele dobrych podań, otwierających drogę do kosza. Wypracowaliśmy sobie nimi czyste pozycje - zwrócił uwagę trener gości. Jego podopieczni mieli 14 asyst, przy 11 takich zagraniach gospodarzy. W szeregach ekipy z Varese w tym elemencie wyróżnił się Eric Maynor, autor pięciu kluczowych podań.

- Zanotowaliśmy dobrą skuteczność - kontynuował szkoleniowiec. Jego podopieczni trafili 28 z 53 rzutów z gry (52,8 proc.), w tym 9/22 z dystansu, przy 36,5 proc. wicemistrzów Polski (31 proc. "za trzy").

- Dobrze spisaliśmy się w obronie. Co prawda w pierwszej połowie Rosa trafiła wiele rzutów z dystansu, mając przy tym trochę szczęścia, jak przy ostatniej próbie równo z syreną oznaczającą koniec drugiej kwarty - Caja przypomniał buzzer-beatera Jordana Callahana. - Bardzo cieszymy się z tego upragnionego zwycięstwa - zakończył.

ZOBACZ WIDEO Rajd Dakar znowu pokazał swoje mroczne oblicze (źródło: TVP SA)

{"id":"","title":""}

Komentarze (0)