Dwa ostatnie spotkania nie były, delikatnie mówiąc, najlepsze w wykonaniu Kinga Szczecin. Podopieczni Marka Łukomskiego przegrali w słabym stylu z Miastem Szkła Krosno i Energą Czarnymi Słupsk. Porażki bolesne, bo w obu meczach szczecinianie byli faworytami. Zwłaszcza wpadka na własnym parkiecie z Czarnymi Panterami dała sporo do myślenia.
Nie da się ukryć, że jednym z "ojców" porażki był Russell Robinson. "Szczeciński admirał" zagrał koszmarne zawody, trafiając zaledwie 2 z 15 rzutów z gry! Amerykanin za wszelką cenę chciał się przełamać i popełniał fatalne decyzje rzutowe. Kibice, jaki i sztab szkoleniowy przecierali oczy ze zdumienia.
- Nie przypominam sobie meczu, w którym Russell miałby taką skuteczność. Skuteczność na poziomie 13 procent jest dramatycznie słaba. Nie da się ukryć, że zabrakło jego punktów - mówi Marek Łukomski, trener Kinga Szczecin.
Problemy w ofensywie to nie wszystko. Robinson kompletnie nie umiał sobie poradzić z Chavaughnem Lewisem. Combo-guard ze Słupska ogrywał go niemal w każdej akcji, kompletując niemal triple-double (20 punktów, 10 asyst, 8 zbiórek).
ZOBACZ WIDEO Śniadanie na Dakarze: czy leci z nami pilot? (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}
- Lewis brał piłkę pod pachę i ogrywał Robinsona jak chciał, mimo że ten uważany jest za jednego z najlepszych obrońców w lidze - podkreśla polski szkoleniowiec.
W klubie są mocno zdziwieni i zaskoczeni spadkiem dyspozycji Robinsona, który na początku rozgrywek spisywał się bardzo przyzwoicie. Amerykanin ma spore problemy ze skutecznością. W ostatnich trzech meczach trafił zaledwie 8 z 35 rzutów z gry, co daje niecałe 23 procent skuteczność. Bardzo słaby wskaźnik (w całym sezonie 38).
Sztab szkoleniowy liczy na pobudkę "szczecińskiego admirała", który jest jednym z liderów zespołu. W sobotę King zagra o pierwsze zwycięstwo w 2017 roku. Rywalem będzie Polfarmex Kutno.