W tym artykule dowiesz się o:
Pod koniec grudnia grudnia Krzysztof Szubarga, doświadczony ligowiec, w rozmowie z naszym portalem przyznał, że obecnie w PLK gra za wielu przypadkowych obcokrajowców, którzy nie za wiele wnoszą do rozgrywek.
- Umówmy się, że transfery niektórych zawodników do naszej ligi nie mają kompletnie sensu. Przyjeżdżają, by zaraz wyjechać. Pamiętam, jak ja zaczynałem grać w koszykówkę, to wtedy do Polski trafiali bardzo solidni obcokrajowcy. Teraz jest dużo przypadkowych koszykarzy, którzy przyjeżdżają tylko po pieniądze. Nie są wartością dodaną - mówił rozgrywający Asseco Gdynia.
Przyjrzeliśmy się zawodnikom zagranicznym, którzy w tym sezonie przyjechali do Polski. Na podstawie słów Krzysztofa Szubargi stworzyliśmy listę graczy, którzy kompletnie nic nie wnieśli do PLK. W Polsce zarobili pieniądze, a za kilka miesięcy nikt nie będzie o nich pamiętał.
Zaczynamy od....
To zdecydowanie najgłośniejsze nazwisko pod tym względem w ostatnich miesięcy. Serb na kilkanaście dni przed rozpoczęciem sezonu dołączył do zespołu z Sopotu, ponieważ sztab szkoleniowy nie był zadowolony z gry Pawła Dzierżaka. Postawiono na Stamenkovicia, który zdaniem Zorana Marticia miał dać jakość drużynie.
Słoweniec bardzo się w swojej ocenie pomylił. Niektórzy byli nawet zdania, że 28-letni Serb był najgorszym rozgrywającym w historii PLK. Zawodnik miał olbrzymie problemy w rzutach z dystansu - w pewnym jego wskaźnik wskazywał trzy procent (1/29)! Ostatecznie klub w jego miejsce zatrudnił Tylera Lasera.
Już sam jego transfer był wielkim zaskoczeniem, bo Brown grał na koszykarskich peryferiach. Trudno było nawet odnaleźć jego statystyki. Aczkolwiek sam o sobie mówił, że jest najlepszym blokującym na świecie, ale jego przygoda z AZS-em Koszalin potrwała zaledwie kilka miesięcy. Klub rozwiązał umowę z Brownem za porozumieniem stron.
To była słuszna decyzja przedstawicieli akademików, bo nie da się ukryć, że Amerykanin nic nie wnosił do gry zespołu prowadzonego przez Piotra Ignatowicza. Koszykarz w barwach koszalińskiego klubu rozegrał 8 spotkań, w których notował średnio dwa punkty i jedną zbiórkę.
Władze "Stalówki" wraz ze sztabem szkoleniowym nie trafiły z doborem graczy podkoszowych. Ani Jefferson, ani Vladyslav Koreniuk nie okazali się zawodnikami na miarę PLK. Nowy trener, Emil Rajković szybko zaprowadził porządek w drużynie. Jedną z jego pierwszych decyzji było rozstanie się z Jeffersonem.
Amerykanin, który zarabiał bardzo dobre pieniądze jak na warunki PLK, był bezproduktywny, nie wykorzystywał swoich warunków fizycznych. Zawodnik szybko znalazł nową pracę. Wrócił do Turcji. Podobno tam zarabia 12 tysięcy dolarów, co wydaje się astronomiczną kwotą jak na jego możliwości.
W Ostrowie Wielkopolski długo nie wytrzymał także Vladyslav Koreniuk. Ukraiński wynalazek, o którego władze BM Slam Stali Ostrów Wielkopolski walczyły nawet w FIBA, nie sprawdził się w polskich realiach. Po kilku meczach został odesłany do domu.
Już jego transfer do Polski budził spore wątpliwości. Amerykanin w zeszłym sezonie grał w zespole trzeciej ligi włoskiej (Serie C). Został ściągnięty przez przedstawicieli klubu ze Zgorzelca z racji problemów zdrowotnych. Erves w PGE Turowie wystąpił w siedmiu meczach - później ściągnięto Urosa Nikolicia i zabrakło dla niego miejsca. Próbował swoich sił w Siarce Tarnobrzeg, ale nie przekonał do swoich umiejętności Zbigniewa Pyszniaka.
Od początku sezonu swoją formą nie przekonywał. Mierzący 211 centymetrów zawodnik nie potrafił wykorzystać swoich warunków fizycznych. Nie był agresywny, nie bił się z rywalami o piłkę. Ostatecznie pod koniec listopada Zbigniew Pyszniak podziękował mu za współpracę, ściągając w jego miejsce Zane'a Knowlesa, który pokazuje się ze znacznie lepszej strony. Siarka ma zdecydowanie więcej pożytku z niego.
Na sam koniec zostawiliśmy sobie zawodnika, który nadal występuje na parkietach PLK. To Ukrainiec Maksym Sandul z Twardych Pierników, zespołu, który jest liderem rozgrywek. Nie da się ukryć, że to najsłabszy punkt w układance Jacka Winnickiego. Koszykarz często popada w problemy z faulami i nie ma z niego za dużego pożytku. Być może w najbliższych dniach pojawi się nowy gracz w jego miejsce.
[color=black]ZOBACZ WIDEO Rajd Dakar - festiwal barw i emocji (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":"","signature":""}
[/color]