[b]
WP SportoweFakty: Wrócił pan do pierwszej piątki i od razu podał pan znakomitą potrawę jako wytrawny kucharz. W samej pierwszej połowie zdobył pan 17 punktów. Aż tak był pan głodny gry?[/b]
Michael Hicks: Tak. Wyjście w pierwszej piątce mnie uskrzydliło. Chciałem wszystkim pokazać, że nadal potrafię grać w koszykówkę na wysokim poziomie. Myślę, że zagrałem całkiem niezłe zawody. Szkoda, że nie przełożyło się na to wynik drużyny.
Co jest takiego w koszalińskiej hali, że zawsze rozgrywa pan tutaj świetne spotkania?
- Dobre pytanie. W trakcie meczu panuje świetna atmosfera. Lubię, jak w hali jest głośno. Kibice gospodarzy cały czas dopingują, gwiżdżą. Nie ukrywam, że sprawia mi dużą radość uciszanie takich ludzi swoimi rzutami (śmiech).
Coś zmieniło się w ostatnim tygodniu w treningach, że wrócił pan do wyjściowej piątki?
- Nie. Mocno trenowałem, dawałem sygnał trenerowi Budzinauskasowi, że jestem gotowy do gry i powrotu do pierwszej piątki. Myślę, iż on to zauważył i dlatego dał mi szansę.
Pytam, bo pojawiły się głosy, że byliście skonfliktowani.
- To bzdury. Nie miałem żadnego konfliktu z trenerem. Po prostu byłem niezadowolony, że gram małą liczbę minut, ale w żaden sposób tego nie okazywałem na treningach. Ba, nawet chciałem udowodnić, że zasługuje na szansę.
ZOBACZ WIDEO Dakar: quady polską specjalnością? (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}
Czy brak minut mógł być spowodowany ewentualnym transferem do R8 Basket Politechniki Kraków?
- To musiałbyś już zapytać trenera. Ze swojej strony mogę powiedzieć, że wszystko sobie wyjaśniliśmy i sprawa jest zamknięta.
Czy zapomniał pan już o tej bajecznej ofercie ze strony II-ligowca? Teraz myślami jest pan tylko przy zespole Polpharmy Starogard Gdański?
- Wiem, że ludzie myślą, że cały czas jestem nieco rozkojarzony, ale to nieprawda. Myślę tylko i wyłącznie o Polpharmie. Temat transferu do Krakowa zamknąłem definitywnie.
[b]
Wrócicie do rozmów po sezonie?[/b]
- Zobaczymy. Wszystko jest możliwe, ale tak jak powiedziałem wcześniej: myślę teraz tylko o Polpharmie. Chcę z nią zagrać w play-offach. To mój cel.
Jednak takie wpadki jak w Koszalinie mocno komplikują wam życie.
- Takie porażki bolą, bo przez większą część meczu prowadziliśmy. Jednak w czwartej kwarcie nie potrafiliśmy utrzymać dobrego rytmu. Za często decydowaliśmy się na indywidualne próby. AZS nas odczytał i ostatecznie zwyciężył.
Gracie nierówno w tym sezonie. Czym jest to spowodowane?
- Też to zauważyłem, że jeszcze nieco falujemy. Musimy nad tym popracować, bo kolejne wpadki faktycznie mogą nam mocno utrudnić życie, jeśli chodzi o awans do play-offów. A moim zdaniem powinniśmy się tam znaleźć, bo mamy szeroki skład. Dużo jakości jest w naszym zespole.
Rozmawiał w Koszalinie
Karol Wasiek