- Myślę, że bardzo dobrze rozpoczęliśmy w pierwszej kwarcie. W drugiej odsłonie jakbyśmy zapomnieli o wszystkim tym, co działo się chwilę wcześniej. To spowodowało, że Hawks narzucili nam swój styl gry. Od tego momentu próbowaliśmy jeszcze zdziałać coś w defensywie, lecz w ogóle nie trafialiśmy z dystansu - podsumował Jason Kidd. Rozgrywający Dallas Mavericks wiedział co mówi, bowiem wraz z Jasonem Terrym przestrzelili wszystkie osiem prób zza linii 7,24m w ostatniej kwarcie. W tym okresie nieskuteczny był również Dirk Nowitzki, który mimo tego zapisał na swoim koncie 23 punkty i 12 zbiórek.
Zgoła inaczej prezentowali się koszykarze Atlanty. Zbilansowany atak z Joe Johnsonem dał o sobie znać już w drugiej kwarcie. Gospodarze wygrali tą część gry 33:16 i utrzymywali nieznaczne prowadzenie aż do ostatniej syreny. W kluczowych momentach punkty zdobywali rezerwowy Flip Murray oraz podkoszowy Al Horford. Na usprawiedliwienie gości trzeba jednak powiedzieć, że musieli radzić sobie bez dwóch kluczowych zawodników (Howard, Dampier). Ich przegrana na pewno ucieszyła Phoenix Suns, którzy wciąż mają szansę awansować do play off. Przewaga zespołu z Teksasu nad Słońcami wynosi obecnie 3,5 spotkania.
Zaczął słabo, skończył jak zwykle. LeBron James zapisał na swoim koncie 26 punktów, 11 zbiórek oraz 10 asyst i poprowadził Cleveland Cavaliers do zwycięstwa nad Portland Trail Blazers. Gospodarze poprawili tym samym swój fantastyczny bilans we własnej hali (31-1), mimo że do wygranej potrzebowali dogrywki. W niej "King James" zdobył 6 punktów i był nie do powstrzymania dla defensorów Blazers. Co ciekawe, Cavs w całym meczu popełnili tylko dwie straty, co jest najlepszym wynikiem w historii klubu! - Bardzo dobra koszykówka w naszym wydaniu. Wykonaliśmy świetną robotę, chroniąc przez cały czas piłkę. To wszystko dzięki grze drużynowej - przyznał James, autor siódmego triple-double w sezonie.
Niewiele brakowało, aby Los Angeles Lakers roztrwonili kolejną wysoką zaliczkę. Jeziorowcy w dwóch ostatnich meczach prowadzili różnicą kilkunastu punktów, lecz w końcówkach mieli problemy. Tym razem było podobnie, choć zakończyło się pomyślnie dla podopiecznych Phila Jacksona. Gospodarze wypracowali sobie 18-punktową przewagę, głównie dzięki skutecznej grze Pau’a Gasola. Hiszpan zdobył 21 punktów i 14 zbiórek. W końcówce goście postawili wszystko na jedną kartę i zminimalizowali straty do 3 "oczek". Na nic więcej jednak nie było stać koszykarze z Oakland. - Nic więcej nie możemy powiedzieć, niż to co zostawiliśmy po sobie na parkiecie. Oni po prostu wykonali więcej skutecznych akcji w kluczowych momentach - przyznał Monta Ellis, zdobywca 27 punktów dla Wojowników.
Atlanta Hawks - Dallas Mavericks 95:87
(J. Johnson 24, F. Murray 19, J. Smith 15 - D. Nowitzki 23 (12 zb), A. Wright 16, R. Hollins 13)
Cleveland Cavaliers - Portland Trail Blazers 97:92 po dogrywce
(L. James 26 (11 zb, 10 as), Z. Ilgauskas 21, M. Williams 12 - B. Roy 24, T. Outlaw 17, C. Frye 14)
Los Angeles Lakers - Golden State Warriors 114:106
(P. Gasol 21 (14 zb), K. Bryant 21, L. Odom 16 (12 zb) - M. Ellis 27, K. Azubuike 25, B. Wright 11 (10 zb))