Zbigniew Pyszniak w swoim stylu: Dusza chciałaby utrzymać taki skład, ale głowa mówi co innego

WP SportoweFakty
WP SportoweFakty

W zespole Siarki Tarnobrzeg może dojść w najbliższym czasie do kolejnych przetasowań w składzie. - Dusza chciałaby utrzymać taki zestaw do samego końca, ale głowa mówi co innego. Wiadomo, że chodzi o finanse - mówi Zbigniew Pyszniak.

W tym artykule dowiesz się o:

Zespół Siarki Tarnobrzeg w pełnym składzie (Jakub Patoka był gotowy do gry, ale nikt nie chciał ryzykować nawrotem kontuzji) odniósł w sobotę bardzo cenne zwycięstwo w spotkaniu z TBV Startem Lublin. Podopieczni Zbigniewa Pyszniaka wygrali po dramatycznej końcówce 86:83 i tym samym zrównali się punktami w tabeli z ekipą z Lubelszczyzny.

- Wiedzieliśmy, jak ważne dla układu tabeli jest to spotkanie. Od kilku dni rozmawialiśmy na temat tego meczu. Cieszę się, że zawodnicy bardzo poważnie podeszli do sprawy. Byli skoncentrowani, dobrze grali w obronie - przyznaje Pyszniak.

Kluczową akcję w meczu wykonał Grzegorz Małecki, który do niedawna występował w TBV Starcie. Podobnie jak Jan Grzeliński. - Podeszli ambicjonalnie do tego spotkania i na pewno mają z tego powodu satysfakcję - podkreśla.

Szkoleniowiec Siarki ma w tym momencie dziewięciu ludzi w rotacji. Do gry po kontuzji wrócił Travis Releford, który w sobotnim spotkaniu zdobył 31 punktów. Tym samym zabrakło minut dla Alexa Welsha (tylko siedem).

ZOBACZ WIDEO Natalia Partyka: nie myślę o końcu kariery, mogę grać nawet przez 10 lat

- Mamy w tym momencie dziewięciu zawodników do gry i nie wszyscy mogą mieć odpowiednią liczbę minut. Jestem zadowolony z Alexa, ale na jego pozycji są Releford i Wojdyła. W tym meczu to oni dostali więcej szans, ale w kolejnym spotkaniu mogą te role się odwrócić - odpowiada Pyszniak, który w końcówce meczu musiał sobie radzić bez Brandona Browna.

- Brandon Brown ma naciągnięty mięsień. Mam nadzieję, że to nic poważnego - tłumaczy opiekun Siarki, który odniósł się także do ewentualnych zmian w składzie. Od kilku dni mówi się o odejściu Browna, którym są zainteresowane zagraniczne kluby.

- Ja nic oficjalnego nie wiem. To bardziej menedżerowie rozmawiają ze sobą. Jeśli przyjdzie poważna oferta, to się zastanowimy i podejmiemy decyzję. Powiem wprost: Dusza chciałaby utrzymać taki skład do samego końca, ale głowa mówi co innego. Wiadomo, że chodzi o finanse - zaznacza Zbigniew Pyszniak.

Komentarze (0)